Ciekawy wydaje się wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie (III SA/Lu 396/19), który unieważniły zarządzenie zastępcze tamtejszego wojewody przyznając rację jednemu z samorządów. Jak zauważył bowiem sąd - Propagowanie danej idei, czy systemu politycznego poprzez używanie symboli może mieć miejsce tylko wtedy, gdy znaczenie tych symboli jest jasne i czytelne dla szeroko rozumianej opinii społecznej, a nie jedynie dla wtajemniczonych historyków.
Trudno znaleźć przesłankę, iż Pomorski Okręg Wojskowy jest tak społecznie odbierany, bowiem z propozycją nazwania skweru wyszła Rada Osiedla, natomiast Rada Miasta Bydgoszczy przyjęła uchwałę bez żadnego sprzeciwu. Za jej przyjęciem głosowali radni, którzy byli związani z opozycją antykomunistyczną. Co ciekawe, uchwałę tę podjęto w 2016 roku, czyli nazwa nie jest stanem zastanym po okresie PRL, ale decyzją podjętą świadomie przez społeczność lokalną blisko 30 lat po upadku komunizmu.
Argumentem podnoszonym przez wojewodę, w oparciu o opinie Instytutu Pamięci Narodowej, jest rzekome propagowanie wśród żołnierzy ideologii komunistycznej. Argument opiera się o publikację propagandową wydaną w ramach monografii POW. Nie jest to jednak powszechny argument, ale jedynie wąskiej grupy historyków.
Dalej WSA w Lublinie stwierdza (powołując się na orzeczenie poznańskiego WSA) - Dopóki oznaczenie danej osoby nie stanowi powszechnie rozpoznawalnego przez członków wspólnoty samorządowej znaku, idei lub praktyki komunizmu albo innego ustroju totalitarnego, nie można uznać za uzasadnioną ingerencję organu nadzoru w sferę chronionej konstytucyjnie samodzielności jednostki samorządu terytorialnego na podstawie przepisów ustawy dekomunizacyjnej.
Ten aspekt wydaje się bardzo istotny, bowiem ewentualne orzeczenie WSA w Bydgoszczy mogłoby wskazać, czy wojewoda Mikołaj Bogdanowicz nie narusza konstytucyjnie chronionych kompetencji samorządu do nazywania skwerów.