Do całego dialogu dochodziło w momencie, gdy przed ratuszem kilkaset osób zbierało się, aby zablokować później ulicę Jagiellońską i Rondo Jagiellonów. Radni tego nie mogli jednak obserwować, bowiem z racji trybu zdalnego, wprowadzonego z uwagi na sytuację epidemiczną – obradowali zdalnie ze swoich domów.
- Wnoszę o dodanie do porządku obrad apelu do prezydenta miasta, aby zapewnił obronę miejscom kultur religijnego i bydgoskim pomnikom, wiem że o 15 kolejna nielegalna manifestacja się szykuje więc w razie potrzeby niech pan prezydent wynajmie firmy ochroniarskie – wnioskował radny Krystian Frelichowski. Radny miał jednak złe informacje, bowiem protest rozpoczął się na Starym Rynku o godzinie 12, a o 15 był bliżej końca niż początku. W ostatnim tygodniu nie stwierdzono w Bydgoszczy większych aktów wandalizmu, głównie dlatego, że kościołów pilnuje policja, czego najwidoczniej radny nie wie.
Inny radny Bogdan Dzakanowski sugerował, że organizacje biorące udział w protestach są finansowane z miejskiego budżetu.
- Proszę o przejście do porządku obrad, a wszystkich zainteresowanych protestami radnych, w szczególności, którzy po raz kolejny składają wnioski w tym temacie, o przyjście na rynek Starego Miasta, jest około 2 tys. osób – myślę, że nawiązanie bezpośredniego dialogu w tej palącej sprawie wyjdzie wszystkim na dobre, ale nie wiem czy ktoś będzie odważny, aby się tutaj pojawić - odniósł się do wypowiedzi radnych prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski.