Mnie denerwuje kilka rzeczy. Zacznę od tego, że jako społeczeństwo byliśmy najnormalniej w świecie okłamywani, powiadano, że Polska jest „zieloną wyspą”, że jest dobrze i sobie z kryzysem dajemy radę, a przecież było wiadomo od wielu miesięcy, że deficyt będzie wyższy i budżet przyjęty na rok obecny, niestety, opiera się na nieprawdziwych danych. Za to wprost odpowiada minister finansów i premier D. Tusk, bo oni tenże budżet przedstawiali parlamentowi do akceptacji. Moim zdaniem – zła sytuacja zaczęła się od tego, że nie mówiono prawdy, a teraz będą kolosalne kłopoty, bo trzeba dodrukować pieniądze, trzeba będzie zaciągać długi emitując obligacje, trzeba będzie obcinać w wielu pozycjach wydatki budżetu państwa – powiedział na antenie Radia PIK europoseł Janusz Zemke.
Przypomnijmy rząd planuje nowelizacje budżetu, który zakłada zwiększenie deficytu o ponad 24 mld zł oraz wprowadzenie oszczędności w wysokości ponad 8 mld zł. Tutaj pojawiają się głosy, że oszczędzić można na wydatkach na obronność kraju. W opinii Janusza Zemke obecne wydatki na wojsko są i tak już bardzo małe - Jest pytanie, kiedy chcemy mieć wojsko? Bo jeżeli chcemy mieć wojsko, to musi ono mieć nowoczesną technikę, która sporo kosztuje. Uważam, że jeżeli stać nas tylko na armię 100-tysięczną, a przypominam, że mamy niecałe sto tysięcy żołnierzy, to ta armia winna być wyposażona w dobrą technikę. Inaczej takie wojsko nie ma sensu, bo to będą urzędnicy wojskowi, którzy nie będą w stanie wykonywać żadnych zadań. Ja bym był bardzo ostrożny w takim ostrym cięciu środków na wojsko – wyjaśnia Zemke.
Europoseł zauważa także, że wiele polskich firm żyje dzięki zleceniom dla wojska, a cięcia wydatków na armie mogą oznaczać dla nich duże problemy. Jednym z takich przedsiębiorstw są Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 w Bydgoszczy.