Taka opinia padła podczas piątkowej dyskusji na antenie Radia PiK wygłosił dr Wojciech Peszyński, który chwalił swoich kolegów z UMK za oddłużenie bydgoskich szpitali.
- Pan doktor ma wybujałą fantazję – komentuje krótko Leszek Walczak, przewodniczący Regionu Bydgoskiego NSZZ Solidarność - Należy zapytać się jak to wygląda pracowników szpitali.
Związkowcy zarzucają władzom UMK; rektorowi i Senatowi, iż szukali oszczędności kosztem najsłabszych pracowników, którzy zostali przerzuceni do firmy outsorcingowej. Za wynagrodzenia kadry kierowniczej się już nikt jednak nie wziął. Szpital dzięki outsorcingu za usługi związane z utrzymaniem czystości płaci mniej, na dodatek firma która wygrała przetarg, będąca zatem dodatkowym pośrednikiem, na tym jeszcze zarabia. Kto zatem traci? Pracownicy i społeczeństwo. Koszty społeczne takiego postępowania są takie, iż UMK wręcz promuje stosowanie niedających bezpieczeństwa ekonomicznego, warunków zatrudnienia. Od instytucji publicznych powinniśmy się bardziej domagać, promowania zatrudniania w oparciu o umowy o pracę.
Konflikt w szpitalu ma miejsce nadal, a pracownicy wielokrotnie zgłaszali problemy do Państwowej Inspekcji Pracy.
Relacja z kwietniowego protestu pracowników szpitala:
Temat został poruszony również w serwisie PopieramBydgoszcz.pl - O tym jak ekonomiści z UMK oddłużyli bydgoskie szpitale