Jesteś tutaj: Home

Tydzień zbiórki podpisów o odwołanie prezydenta za nami

Napisane przez  Łukasz Religa Opublikowano w Bydgoszcz wtorek, 11 lipiec 2017 14:22

W ubiegłym tygodniu grupa obywateli z posłem Pawłem Skuteckim na czele zapowiedziała rozpoczęcie zbiórki podpisów o rozpisanie referendum w sprawie skrócenia kadencji prezydenta Rafała Bruskiego. W inicjatywę zaangażowanych jest aktywnie kilka osób, dlatego też z ciekawością wiele osób może czekać na to, czy uda się zebrać podpisy. W samej inicjatywie na chwilę obecną jednak nic ciekawego nie ma.

Żeby doszło do referendum uzbierać trzeba w ciągu dwóch miesięcy niecałe 30 tys. podpisów – jak spojrzymy na wyniki wyborów samorządowych w 2014 roku, jest to mniej niż wyniosło poparcie Konstantego Dombrowicza w II turze. Jeżeli podpisy się uzbierać uda, to dla ważności referendum będzie trzeba zmobilizować ponad 50 tys. osób, aby poszły do urn. Czyli więcej niż wyniosło poparcie Rafała Bruskiego w II turze.

 

Zagłosować w II turze poszło ponad 80 tys. bydgoszczan. W pewnym sensie była to zasługa trwającej kampanii wyborczej, która sama w sobie mobilizuje osoby interesujące się polityką do jakiegoś aktywizmu – nawet tego minimalnego w postaci wrzucenia kartki wyborczej do urny. Problem jednak w tym, że obecnie wokół inicjatywy referendalnej nie ma nic ciekawego. Opiera się ona na emocjach wokół uchodźców, które wywołała medialnie deklaracja prezydentów UMP. Głupiec jednak założy, że ta tematyka będzie wstanie budować napięcie wokół referendum przez dwa miesiące. Już dzisiaj odczuć można, że ubiegłotygodniowe emocje z tym związane upadły i dzisiaj robią miejsce chociażby dla propozycji rządu dotyczącej podniesienia akcyzy na benzynę.

 

Poseł Skutecki uzasadniając potrzebę rozpisania referendum wskazał brak wizji prezydenta Rafała Bruskiego na miasto. Do dzisiaj jednak nie zaproponował żadnej alternatywy. Gdyby to uczynił mógłby inicjatywą referendalną zachęcić te środowiska, które dzisiaj prezydenta Bruskiego traktują jako mniejsze zło, choć w głębi serca oczekują czegoś nowego, tylko nikt nie chce, nie potrafi im tej alternatywy zaproponować. Dzisiaj brak wizji środowiska Kukiz15 na wiele spraw bydgoskich może być tym czynnikiem, który może do inicjatywy referendalnej zniechęcać. Chociażby zapewne nie tylko ja, ale wiele osób aktywnych społecznie chciałoby poznać jednoznaczną deklarację posła Skuteckiego w temacie multimodalnej wizji Bydgoszczy. Parlamentarzysta dał się poznać jako wielki orędownik dróg wodnych, w ostatnim czasie w Bydgoszczy mamy jednak spór koncepcyjny co jest ważniejsze – ,,suchy port” kolejowy czy skupienie wszystkiego wokół planowanego w dalszej przyszłości portu rzecznego nad Wisłą. Warto i o tym więcej powiedzieć.

 

Z drugiej strony prezydent Rafał Bruski przez ponad 6 lat urzędowania zdążył zbudować wokół siebie wcale nie taki mały negatywny elektorat, który akcja referendalna może zjednoczyć. Są to środowiska, z którymi prezydent i podlegli mu urzędnicy nie zawsze potrafili rozmawiać. Dość łatwo im przychodziło konfliktowanie się z mieszkańcami. W ostatnim czasie przypomina mi się chociażby sprawa zagospodarowania działek przy ulicy Fordońskiej. Polityka ratusza niekiedy uderza w najsłabszych mieszkańców, którzy oczkiem w głowie ratusza specjalnie nie były. W Bydgoszczy mamy jednak obok dynamicznie rozwijających się obszarów również tereny zdegradowane społecznie. Do tego dochodzi konflikt z kibicami Zawiszy, który w mojej opinii prezydent świadomie ciągnie. Są to środowiska, których nie należy lekceważyć, które mogą przynieść ważne dla inicjatywy podpisy. Może okazać się jednak to zbyt mało, aby doprowadzić do odwołania prezydenta Bydgoszczy. Ogólnikowe hasło o upadku bydgoskiego sportu wydaje się jednak mocno naciągane, bowiem na wspomnianym sporze miasta ze Stowarzyszeniem Piłkarskim ,,Zawisza”, paradoksalnie zyskują inne kluby.

 

Prezydent z kolei jak można zauważyć podszedł do referendum z taktyką marginalizowania jego znaczenia. Stara się zachowywać jakby nikt go nie próbował odwołać. Może okazać się ona skuteczna, ale wcale nie musi. Wszystko zależeć będzie od tego, czy chcący zakończyć jego urzędowanie podejmą trud przekonania do swoich racji osoby dzisiaj neutralne.