W ubiegłym tygodniu Rada Miasta Bydgoszczy przyjęła apel do Sejmiku, w którym wyraziła oczekiwanie, aby linię kolejową nr 356, która do Regionalnego Programu Operacyjnego została wpisana po naciskach Komisji Europejskiej potraktować jako zadanie priorytetowe. Ponadto bydgoscy radni wyrazili pogląd, że Inowrocław i Nakło powinny być zintegrowane kolejowo z Bydgoszczą tak samo jak Toruń (wspólna taryfa z bydgoską komunikacją miejską).
Zapytania w tej sprawie na Sejmiku złożył radny Roman Jasiakiewicz - Województwo Wielkopolskie od strony Wągrowca zrobiło wszystko. Ja doprawdy nie jestem wstanie zrozumień, dlaczego tak mocno po macoszemu ta część województwa jest w pracach RPO traktowana. Jeżeli zechcecie państwo spojrzeć, chociażby w internecie, na Trójmiejską Kolej, to mimo SKM zaczyna się ona w Gdańsku, Sopot, Gdynia, Wejherowo, leci dalej do Chojnic i do Bytowa. W tej formule zauważono możliwość rozwoju. My takiej kolei nie mamy, my takiej propozycji nie mamy. My nie tylko, tak jak mówiłem, po macoszemu traktujemy zachodnie tereny województwa, ale w ramach dostępności kolejowej nie włączyliśmy Inowrocławia, nie myślimy o Włocławku w tej formule o której myśli Trójmiasto.
W odpowiedzi marszałek Piotr Całbecki przyznał - Jest to bardzo szeroki temat, bardzo chętnie chciałbym aby był to jeden z wiodących tematów komisji, bo rzeczywiście jest o czym rozmawiać.
Jednoznacznie do poruszanej treści się jednak nie odniósł - To jest kwestia policzenia kosztów, wskaźników do osiągnięcia, zysków. Nieliczone oczywiście wprost z biletów, bądźmy realistami – taka inwestycja nie jest inwestycją, która może się szybko zwrócić. Za to są inne korzyści i inne wskaźniki które można osiągnąć dzięki realizacji takich inwestycji.
Swoją wypowiedź Całbecki spuentował - Pytanie czy tylko nas na ten projekt stać.
Marszałek wyjaśnił przy tym, że nie zgadza się z zarzutami Romana Jasiakiewicza, gdyż województwo przygotowuje program BiT City II dla Inowrocławia i Włocławka (o Nakle Całbecki nie wspomniał).