Były poseł Grzegorz Gruszka co prawda na czwartkowej konferencji prasowej wypowiadał się we własnym imieniu i nie prezentował oficjalnego stanowiska Sojuszu Lewicy Demokratycznej, to w ostatnim czasie część samorządowców tej partii nie kryje obaw o przygotowanie Bydgoszczy do wykorzystania środków unijnych w perspektywie finansowej 2014-2020.
- Dużym zagrożeniem dla Bydgoszczy jest brak przygotowania do pozyskania ostatnich środków z Unii Europejskiej – stwierdza ze stanowczością Grzegorz Gruszka - Prezydent ostatnie cztery lata zmarnował, gdyż nie opracował żadnego porządnego projektu. Wydano około 100 tys. zł na spółkę, która miała wybudować centrum kongresowe, ministrowie mieli zapewniać o finansowaniu, a skończyło się na niczym. Podobnie wygląda sprawa z Młynami Rothera, miasto je zakupiło, ale prezydent cały czas nie ma pomysłu na to co ma tam być i nie potrafi właściwie wniosku o dofinansowanie napisać.
W opinii Gruszki prezydent Rafał Bruski ma słabe merytorycznie zaplecze - Jak się prezydent wraz ze swoim otoczeniem nie obudzi, to podobnie jak pierwszą perspektywę unijną, także i drugą Bydgoszcz może zmarnować. Widać, że otoczenie prezydenta Bruskiego sobie nie radzi, dlatego powinien je zmienić – poszukać dobrych fachowców, którym się da dobre wynagrodzenie, bo to się miastu opłaci.
SLD musi się wziąć w garść
Niedzielne rozstrzygnięcie I tury wyborów prezydenckich na pewno nie jest zbyt optymistyczne dla polskiej lewicy. Z trudną sytuacją swojego ugrupowania zgadza się Grzegorz Gruszka, który uważa, że do pracy powinny wziąć się kujawsko-pomorskie struktury SLD - Nie można za wszystko winić Leszka Milera, bo także w naszym województwie w strukturach mamy klepanie się po plecach, a za chwilę może być problem z ułożeniem list do Sejmu. Powinniśmy się wziąć tutaj wszyscy do roboty, od czego sam się nie odżegnuje.
Gruszka oświadczył też, że w interesie lewicy jest obecnie porażka Bronisława Komorowskiego w II turze i zapowiedział, że nie będzie głosował na tego kandydata.