Jesteś tutaj: Home

Promujmy lokalny handel a nie duże sieci

Napisane przez  Łukasz Religa Opublikowano w Bydgoszcz piątek, 24 lipiec 2015 15:54

Na Portalu Kujawskim nie przeczytacie Państwo informacji o tym jakie sklepy powstaną w  molochach handlowych, staramy się za to wspierać wszelkie inicjatywy promujący rodzimy handel i polskich producentów. Nie można bowiem na politykę redakcyjną patrzeć tylko z perspektywy osiągnięcia maksymalnej liczby kliknięć, ale też ważne jest poczucie odpowiedzialności zarówno za społeczność lokalną, ale też naród tworzący państwo polskie. Trzeba bowiem otworzyć oczy i zacząć zauważać, że Polska staje się krajem neokolonialnym gospodarczo.

 

W ostatnich latach coraz aktywniejsze są oddolne inicjatywy mające promować polskie firmy i rodzimy handel. Taką inicjatywą jest chociażby Polski Ślad fundacji z województwa kujawsko-pomorskiego, która oferuje polskim firmom godło, pozwalające odróżnić w ich produktach produkt polski. Nie jest to co prawda jedyna taka kampania, ale na pewno jedna z najbardziej rzetelnych, gdyż każdy zainteresowany podmiot przechodzi szczegółową analizę powiązań kapitałowych.

 

Niestety cały czas jest to trochę partyzantka, bo z jednej strony tego typu inicjatywy promujące patriotyzm gospodarczy opierają się na własnych składkach, czyli dysponują stosunkowo małym kapitałem, z drugiej apele o świadome robienie zakupów cały czas często jednym uchem wchodzą, a drugim wychodzą i gdy przychodzi do robienia zakupów, to w rezultacie nasze przyzwyczajenia są takie same jak do tej pory. Mało robią w tej sprawie nasze elity rządzące i media, tak jakbyśmy żadnego problemu nie widzieli.

 

W Bydgoszczy jedyną inicjatywą było przyjecie przez Radę Miasta apelu do mieszkańców o kupowanie polskich produktów, z inicjatywy młodzieżówek partyjnych ponad podziałami politycznymi. Apel był, ale nikt o nim nie pamięta. Dorobek ostatnich lat naszych samorządowców, to wpuszczenie do miasta dużych molochów handlowych i wypchnięcie lokalnego rodzimego handlu przez zagraniczne dyskonty. Przełożyło się to na obumarcie starówki, ale też dominację dyskontów na naszych osiedlach. Jeżdżąc od czasu do czasu rowerem po różnych dzielnicach mogłem obserwować odbywające się tam pewne procesy. Pierw powstawał jeden dyskont, następnie drugi konkurencyjnej sieci, zaś w tym czasie lawinowo upadały małe sklepiki, w których zatrzymywałem się kiedyś, aby kupić jakiś napój, gdy temperatura była wysoka. Tego typu procesy odbywały się w wielu częściach Bydgoszczy, przy przyzwoleniu samorządu.

 

To także straty gospodarcze dla miasta

Wokół zagranicznych sieci od jakiś dwóch lat toczy się dyskusja, że stosując różnego rodzaju sztuczki unikają płacenia podatków w Polsce. Rekordzistą tutaj jest portugalska Biedronka, która jak oszacowała Fundacja Republikańska znacząco minimalizuje swój podatek, zarabiając przy tym w Polsce grube miliardy. Rządzący nie potrafią jednak nic z tym zrobić, a premier Ewa Kopacz nawet ostatnio zachwycała się tą siecią, czym oburzyła związkowców, którzy skarżą się na fatalne warunki pracy w tej firmie.

 

Warto zwrócić uwagę jednak nie tylko na kwestię pracowniczą, ale też na straty jakie niesie to dla budżetu chociażby Bydgoszczy. Właściciel sklepiku osiedlowego od swoich zysków płacić podatek CIT w wysokości 19%, z tego ponad 6% trafiała do budżetu miasta, pozostałą część wykorzystuje państwo m.in. na utrzymanie służby zdrowia, policji czy straży pożarnej. Wyparte przez duże sieci sklepiki tego podatku dla gminy nie zapłacą, zaś zagraniczny kapitał sprytnie zaniża wartość tego podatku, niektóre sieci potrafią formalnie wykazać nawet stratę, aby nic nie zapłacić. O ile część zapłaconego przez Biedronkę podatku CIT trafi do gminy Bydgoszcz, gdyż zgodnie z przepisami mamy do czynienia z oddziałem spółki zarejestrowanej w Kostrzyniu, to już coraz bardziej obecny na bydgoskim rynku niemiecki Lidl jako spółka komandytowa podatek płaci tylko wyłącznie dla gminy Oława na Dolnym Śląsku. W przypadku budżetu Bydgoszczy przychody z podatków od osób prawnych w roku bieżącym powinny wynieść nieco ponad 25 mln zł, czyli nieco więcej niż przed rokiem. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w roku 2014 Urząd Skarbowy w Szczecinie, gdzie podatki płaci Biedronka, pobrał na rzecz Bydgoszczy niecałe 6 tys. zł.

 

Prezydent Rafał Bruski troszcząc się o budżet miasta krytykuje pomysły kandydatki na premiera Beaty Szydło podwyższenia kwoty wolnej od podatku. Niestety nie zwraca już uwagi na straty jakie w przypadku podatku CIT niosą duże sieci handlowe. W jego środowisku politycznym pojawia się natomiast krytyka dla pomysłu Beaty Szydło, aby dodatkowo opodatkować podatkiem obrotowym duże sieci handlowe, co ma uderzyć rzekomo w najbiedniejszych, kupujących w tych sklepach. Problem jednak w tym, że obecna sytuacja utrudnia możliwość wzbogacania się Polaków, którzy byliby w stanie płacić za żywność i inne artykuły codziennego użytku nieco więcej, gdyby mogli płacić niższe podatki, w przypadku wyższej kwoty wolnej od opodatkowania.

 

Wszystko zanosi się jednak na to, że przyjdzie nam niedługo podjąć w Polsce debatę na temat podatku obrotowego. Z punktu widzenia samorządów takich jak Bydgoszcz, warto zatroszczyć się, aby udział w nim miały także jednostki samorządu terytorialnego.