Jesteś tutaj: Home

W poszukiwaniu źródła kryzysu bydgoskiej samorządności

Napisane przez  Łukasz Religa Opublikowano w Bydgoszcz środa, 15 czerwiec 2016 08:47

Dzisiaj Rada Miasta Bydgoszczy rozpatrywać będzie wniosek opozycji o odwołanie przewodniczącego – jest to działanie typowo polityczne i już dzisiaj wszystko wskazuje, iż zakończy się to fikcją. Nawet jeśli udałoby się odwołać Sobocińskiego, to z kryzysu Rady Miasta i tak nie wyprowadzi, gdyż przyczyny kryzysu są dużo głębsze.

Chciałbym przedstawić dwie tezy, które w mojej opinii odpowiadają za obecny stan rzeczy: deprecjonowanie roli Rady Miasta przez prezydenta oraz brak poszanowania dla prawa. Do tego można dołączyć brak przygotowania merytorycznego wielu radnych, właściwie można powiedzieć wprost, że kilka osób w tej izbie zasiada z przypadku. Ktoś jednak ich umieścił wysoko na listach wyborczych, więc do tego wszystkiego dochodzi również partykularyzm.

 

Wielokrotnie opisywałem sprawę skargi na prezydenta Bydgoszczy, którą skierował do Rady Miasta Bydgoszczy (czyli organu właściwego do rozpatrywania skarg) przewodniczący Rady Miejskiej w Solcu Kujawskim. Skarga Mariusza Zamorowskiego została złożona w marcu ubiegłego roku i do dzisiaj Komisja Rewizyjna Rady Miasta Bydgoszczy jej nie rozpatrzyła, co dobitnie pokazuje, że bydgoski samorząd nie działa zbyt sprawnie. Nie będę szczegółowo opisywał losów tej skargi, trzeba jednak bezpośrednio nawiązać do sesji Rady Miasta Bydgoszczy z dnia 24 czerwca 2015 roku, gdy Komisja Samorządności i Statutowo Organizacyjna, widząc, iż Rada Miasta nie postępuje z tą skargą zgodnie ze Statutem Miasta (nie przekazano jej do rozpatrzenia przez Komisję Rewizyjną), zawnioskowała o uczynienie tego. W głosowaniu padł remis 12:12 (przeciwko była koalicja PO – SLD Lewica Razem) i skarga do Komisji Rewizyjnej nie został skierowana. Wówczas potrzebna była interwencja wojewody, gdyż Rada Miasta złamała nie tylko Status Miasta, ale również ustawę. Dopiero po działaniach wojewody radni się zreflektowali.

 

Powyższy przykład dobitnie pokazuje jednak, że w bydgoskim samorządzie jest problem z poszanowaniem praworządności. Paradoksem jest to, że radni, którzy przed rokiem głosowali wbrew prawu, kilka tygodni temu uznali, iż Rada Miasta Bydgoszczy usilnie musi wstawić się za Trybunałem Konstytucyjnym w sporze z rządem.

 

Regulacje prawne z 1998 roku, regulujące funkcjonowanie samorządów, uznawane są za jedne z większych osiągnięć politycznych III Rzeczypospolitej. Organem władzy wykonawczej jest Prezydent, zaś władzy ustawodawczej Rada Miasta. Dodatkowo radni jako ciało kolegialne, sprawują nadzór nad działaniami prezydenta. Stąd też w każdym samorządzie, ustawowo nakazuje się powołanie Komisji Rewizyjnej, do kontroli organu władzy wykonawczej. Od jakości pracy tej komisji zależy zatem bardzo dużo w lokalnym samorządzie. W Bydgoszczy koalicja PO – SLD Lewica Razem wykorzystując matematyczną większość skutecznie jest wstanie torpedować pracę tej komisji. Na dodatek klubu delegowały do niej niedoświadczonych radnych, którzy często nie mając wiedzy na temat badanych problemów, nudzą się i często popadają w rozbawienie. Koalicję reprezentują młodzi radni, którzy pracę w tej komisji, być może traktują jako możliwość przypodobania się prezydentowi. Dobrym przykładem pokazującym stosunek klubów do Komisji Rewizyjnej, jest przyzwolenie, aby jej wiceprzewodniczący radny Mateusz Zwolak (z tego tytułu otrzymuje dodatek do diety), na posiedzenia przychodził dosłownie od święta. Taka sytuacja jest po prostu niemoralna. Radnym koalicji PO – SLD Lewica razem jednak to nie przeszkadza.

 

Daleki jestem, aby Komisja Rewizyjna stała się batem na prezydenta Rafała Bruskiego. Interesując się jej pracami, mam wiedzę na temat stawianych temu organowi zarzutów (prezydent jako organ odpowiada również za podległych sobie pracowników) i szczerze mówiąc, nie dostrzegam jakiś specjalnie wielkich patologii. Stąd też, jeżeli Komisja Rewizyjna zbadałaby pewne sprawy bardziej rzetelnie i przyjęła odpowiednie wnioski (jako ciało kolegialne sprawozdania komisja przyjmuje w głosowaniu, przez co koalicja bez problemu może wygładzać opinie lub je całkowicie odrzucać), to służyłyby głównie usprawnianiu pracy bydgoskiego samorządu.

 

Myślę, że w powyższym wywodzie zawarłem również drugą ze swoich tez, czyli deprecjonowanie pozycji Rady Miasta Bydgoszczy. Radnym koalicji nie zależy bowiem na tym, aby prezydent Bydgoszczy miał wobec Rady Miasta Bydgoszczy szacunek. Przytoczę tutaj jeszcze jeden przykład – przed rokiem prezydent wyszedł z inicjatywą wprowadzenia specjalnej promocji na bilety miesięczne w komunikacji miejskiej, dla osób które kilka lat z nich nie korzystały. Decyzję taką musi podjąć Rada Miasta Bydgoszczy, ale jeszcze przed sesją służby ratusza informowały społeczeństwo, w jakiej formie będzie to promocja obowiązywać. Gdy na sesji rozpoczęła się dyskusja i propozycje modyfikacji, wówczas padał argument, że lepiej nic nie zmieniać, skoro ratusz już mieszkańcom szczegóły obwieścił. Przykre było, iż powtarzali to niektórzy radni, godząc się zatem na umniejszenie roli Rady Miasta Bydgoszczy, do gremium, które wszystko co chce prezydent i tak przegłosuje.

 

Zdaje sobie sprawę, że mój wywód w dużej mierze jest krytyczny wobec koalicji rządzącej. Od rządzących zawsze jednak więcej zależy i ponoszą oni większą odpowiedzialność. Nie chciałbym jednak wybielać opozycji, gdyż tam również znajdziemy radnych, którym brakuje podstaw merytorycznych.

 

Tekst poraz pierwszy został opublikowany w serwisie PopieramBydgoszcz.pl

 

13 kwietnia 1346 roku

Król Kazimierz III Wielki

nadał Bydgoszczy prawa miejskie