Politycy coraz częściej mówią, że samorządy po zachodniej części Wisły są traktowane gorzej od tych leżących po toruńskiej części. Pełnia władzy znajduje się w rękach toruńskich marszałków, mimo iż, gdy zawarto powyższe porozumienia, padła dżentelmeńska umowa, że marszałkowie będą rotacyjnie – jedna kadencja z Torunia, druga z Bydgoszczy. W praktyce przez cztery kadencje byli to marszałkowie toruńscy.
W ostatnim czasie popularne stało się straszeniem rozpadu województwa kujawsko-pomorskiego. Najgłośniejsi są w tym toruńscy politycy, którzy chcą w ten sposób wymusić tworzenie wspólnej metropolii w myśl – Może być to sygnał dla rządu dla rozpadu województwa!
Nie jest jednak tajemnicą, że na takim scenariuszu najbardziej straciły by toruńskie elity. My jednak boimy się tego zaakcentować, w imię wyżej opisanej poprawności politycznej, że porozumienia z Przysieku nie wolno kwestować.
Całość publikacji do przeczytania od poniedziałku na portalu PopieramBydgoszcz.pl