Na potrzeby raportu zastosowano bliższą badaniom geograficznym definicję miasta jako obszaru funkcjonalnego, tzn. układu osadniczego, który jest ciągły przestrzennie, złożony z odrębnych administracyjnie jednostek i obejmuje zwarty obszar miejski oraz powiązaną z nim funkcjonalnie strefę zurbanizowaną i ośrodki bliskiego sąsiedztwa – czytamy w przedmowie.
Chciałbym od siebie natomiast w kilku zdaniach nawiązać do tematu metropolitalności. W Polsce w debacie przyjęło się, że albo jako metropoliach mówimy o dwóch metropoliach czyli Warszawie i Śląsku, inni mówią natomiast o szerszej grupie największych polskich miast będących członkami Unii Metropolii Polskich, w naszym województwie taki status ma Bydgoszcz. Jak jednak spojrzymy na warunki, aby być uznawanym za metropolię w Stanach Zjednoczonych albo w Wielkiej Brytanii, to tam mamy obszary funkcjonalne liczące nawet po 100 tys. mieszkańców, a taki potencjał Inowrocław z otoczeniem ma.
Wracając jednak do rankingu, Inowrocław został sklasyfikowany na 67 ze zdefiniowanym obszarem funkcjonalnym liczącym 160 tys. mieszkańców. Autorzy nie zdradzają delimitacji tego obszaru w tym raporcie, ale można się domyśleć po liczbie mieszkańców, że chodzi o obszar powiatu inowrocławskiego. Najwyżej w Inowrocławiu oceniono jakość życia, na 47 pozycji – oceniano w tym zagadnieniu takie kwestie jak liczba wypadków drogowych, tereny zielone, emisja zanieczyszczeń, średnie wynagrodzenia, koszty najmu mieszkań.
61 miejsce Inowrocław uzyskał w dwóch kategoriach – gospodarki i usieciowienia. Usieciowienie to np. oferta turystyczna, czyli patrząc policzalnie liczba udzielonych noclegów (to mocna strona z uwagi na noclegi w uzdrowiskach), ale też to jak powodzą sobie kluby sportowe oraz dostępność do lotniska. Najgorzej Inowrocław wypada w zagadnieniu ,,wiedza”, na 87 pozycji. Ocenę w tej pozycji opierano o liczbę studentów, frekwencję w wyborach samorządowych, liczbę absolwentów szkół oraz zdawalność matur.
Autor opierał się o dane zbierane i prezentowane przez Główny Urząd Statystyczny.