Wiadomości z Inowrocławia

Bezrobocie poniżej 4,5%

2017-06-30T00:20:27+02:00

Maj był kolejnym miesiącem, w którym w całej Polsce odnotowany był spadek liczby osób bezrobotnych. W Bydgoszczy udało się zejść poniżej stopy na poziomie 4,5%. Taka sytuacja staje się problemowa przede wszystkim dla przedsiębiorców.

Właściwie możemy już powiedzieć, że mamy do czynienia z rynkiem pracownika a nie pracodawcy. Przedstawiciele dużych firm wchodzących na bydgoski rynek przyznają, że przeprowadzenie rekrutacji dzisiaj jest dużym wyzwaniem.

Z danych na dzień 31 maja wynika, że w Bydgoszczy było zarejestrowanych 7.234 osób bezrobotnych, o 257 osób mniej niż pod koniec kwietnia. Stopa bezrobocia wyniosła pod koniec maja zatem 4,4%. Wszystko wskazuje na to, iż kończący się dzisiaj czerwiec również przyniesie spadek rejestrowanego bezrobocia w Bydgoszczy. Dokładne statystyki za czerwiec powinniśmy poznać za kilka dni.

Już nie tak małą rzeszę zatrudnionych w Bydgoszczy stanowią Ukraińcy. Od połowy czerwca mogą oni podróżować bez wiz po całej Unii Europejskiej. Analitycy przewidują, iż część ukraińskich pracowników opuści Polskę i będzie szukać lepiej płatnych zajęć w Europie zachodniej. Może to okazać się również problematyczne dla naszego lokalnego rynku pracy. Na chwilę obecną jednak skutków zniesienia wiz nie możemy oszacować.

Jeżeli chodzi o powiat bydgoski tam pod koniec maja zarejestrowanych było niecałe 3 tys. osób bez pracy. Spadek w maju wyniósł o 118 osób. Bezrobocie w powiecie ziemskim wynosi obecnie 7,5%.

Z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wynika, że pod koniec maja stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce wyniosła 7,4%, czyli była minimalnie niższa od powiatu bydgoskiego. Ostatni raz taką stopę zanotowano w 1991 roku. W województwie kujawsko-pomorskim wskaźnik ten wynosi 10,9%. Wyższe bezrobocie odnotowuje tylko województwo warmińsko-mazurskie.

Wojewoda zaniepokojony a marszałek pewny swego

2017-06-29T20:30:06+02:00

Do końca roku znacząco ma przyśpieszyć wydatkowanie funduszy unijnych z Regionalnego Programu Operacyjnego. Przynajmniej tak zapowiada marszałek Piotr Całbecki. Takim optymistą w tej kwestii nie jest już jednak wojewoda.

Swoje obawy dotyczące niskiego zaawansowania wydatkowania funduszy unijnych przez województwo kujawsko-pomorskie, wojewoda Mikołaj Bogdanowicz wyraził 12 czerwca na antenie Radia PiK w ramach ,,Rozmowy Dnia” - Jesteśmy jednym z ostatnich województwa jeżeli chodzi o poziom wykorzystania środków unijnych. Na koniec roku to było jak się nie mylę około 4% podpisanych umów, gdy w województwie pomorskim będzie to 42%.

Do tej audycji nawiązał podczas poniedziałkowej sesji Sejmiku Województwa radny Roman Jasiakiewicz, który oczekiwał wyjaśnień ze strony Zarządu Województwa - My realizujemy nasz plan wydatkowania funduszy unijnych zgodnie z naszym harmonogramem. Harmonogram jest inny dla wszystkich programów operacyjnych w Polsce – każdy ma swoje tempo. My mamy takie jako mamy – tłumaczył się marszałek Piotr Całbecki - Przyśpieszenie wyraźne nas czeka do końca roku. Jest taki plan, aby wszystkie konkursy zostały już ogłoszone.

Całbecki zapowiedział, że wskaźnik o którym mówił wojewoda wkrótce ma osiągnąć okolice 25-29%.

Niepokój wojewody dotyczył również współpracy samorządów w ramach ZIT bydgosko-toruńskiego - Takim niedobrym przykładem, że coś jest nie tak są kwestie ZIT. Nawet w przypadku, kiedy leżą pieniądze na stole ta współpraca nie układa się dobrze i istnieje zagrożenie, że chociaż część tych środków może zostać odebranych przez Unię Europejską.

Bogdanowicz przypomniał, że chodzi tutaj o 166 mln euro.

Według marszałka Całbeckiego, w kwestii ZIT również nie ma powodów do obaw - Czy należy się niepokoić o tempo wdrażania ZIT-u? Uważam, że nie, bo przypomnijmy sobie, że ten ZIT był w dość trudnych warunkach negocjowany i podpisany dosłownie w ostatnim możliwym terminie i z tego powodu wystąpiło opóźnienie.

W opinii marszałka województwa - Partnerzy, którzy zawarli porozumienie ZIT pracują w sposób harmonijny.

Jest wniosek o likwidację spółki Zawiszy

2017-06-29T18:49:01+02:00

Jutro (piątek) odbędzie się walne zebranie spółki WKS Zawisza Bydgoszcz SA. Jedna z proponowanych w porządku obrad uchwał przewiduje możliwość wprowadzenia w spółki w stan likwidacji.

Zgodnie ze statutem spółka musi odbyć raz w roku walne zebranie udziałowców. W porządku piątkowego walnego znajduje się m.in. zatwierdzenie sprawozdania finansowego za rok ubiegły. Dodatkowo znajduje się punkt wprowadzający spółkę w stan likwidacji. Porządek obrad zaproponował prezes Artur Czarnecki.

Pozostali udziałowcy WKS Zawisza Bydgoszcz SA nie otrzymali treści uchwał, w tym również sprawozdania finansowego, które ma zostać przyjęte jutro. Czy będzie likwidacja spółki? Odpowiedź na to pytanie należeć będzie głównie do Artura Czarneckiego, który posiada moc prawną podjęcia tej uchwały nawet bez zgody pozostałych udziałowców.

Spółka WKS Zawisza Bydgoszcz SA powołana została na przełomie 2009 i 2010 roku, w celu prowadzenia piłkarskiego klubu sportowego. Tego celu nie realizuje od dobrego roku, gdy klub nie uzyskał licencji na grę w I lidze oraz zaczął się pozbywać drużyn młodzieżowych.

Jeszcze przed jutrzejszym walnym odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Bydgoszczy, w przedmiocie możliwej upadłości spółki WKS Zawisza Bydgoszcz SA, którego mniejszościowym udziałowcem jest również Miasto Bydgoszcz.

Włoski przewoźnik wycofuje się z lotów do Bydgoszczy

2017-06-29T14:09:38+02:00

Połaczemie lotnicze Bydgoszcz - Rzym realizowane będzie tylko połowy lipca. Włoski przewoźnik Mistral Air zdecydował się zawiesić połaczenia z Bydgoszczą z powodów ekonomicznych.

Loty do Włoch realizowane były od 27 kwietnia, w poniedziałki i czwartki, w ramach drugiego sezonu współpracy z bydgoskim lotniskiem. Realizowane miały być do późnej jesieni. Linie MistralAir podjęły decyzje, iż ostatni lot zostanie wykonany 17 lipca. Swoją decyzję tłumaczą małym zainteresowaniem podróżnych.

Wakacje przyniosły już pierwsze ofiary

2017-06-29T12:01:35+02:00

Oficjalnie nie minął jeszcze nawet pierwszy tydzień wakacji, a już w naszym regionie potwierdzono dwa przypadki utonięć. Co roku apele o bezpieczny wypoczynek kierują policjanci, niestety do zdarzeń ze skutkiem śmiertelnym nadal dochodzi.

Wczoraj, 28 czerwca, przy ulicy Karolewskiej na Czyżkówku do Brdy wszedł 60-letni mężczyzna, który już o własnych siłach nie wypłynął. Z wody wyciągnęli go płetwonurkowie, następnie podjęto akcję reanimacyjną, niestety mężczyzna pomimo udzielonej pomocy zmarł. Miejsce to przeznaczone do kąpieli nie było.

W sobotę do tragedii doszło natomiast w Solcu Kujawskim – 29-latek chcący zażyć kąpieli w rzece w pewnym momencie zniknął pod wodą. Do akcji wezwano strażaków, po ponad półtorej godziny od zgłoszenia jego zaginięcia udało się go wyciągnąć płetwonurkom. Niestety również w tym wypadku udzielona pomoc nie pozwoliła uratować życia. Okazuje się, że kąpał się on w miejscu, gdzie kąpiel była zabroniona. Najprawdopodobniej znajdował się również pod wpływem alkoholu.

Do większości tragedii dochodzi, gdy naruszane są podstawowe zasady bezpieczeństwa. Policjanci apelują, aby korzystać z kąpieli tylko i wyłącznie w miejscach do tego celu oznaczonych. Najlepiej, gdy kąpielisko jest strzeżone przez ratownika. W żadnym wypadku nie należy wchodzić do wody po spożyciu alkoholu. Również niebezpieczne mogą być skoki do wody, które zakończyć się mogą nieodwracalnymi urazami, w tym kalectwem.

Przez kilka godzin stali w pociągu – narzekają na przewoźnika

2017-06-29T10:47:10+02:00

Około godziny 0:50 policyjni pirotechnicy zakończyli sprawdzanie pociągu relacji Warszawa – Berlin, który miał nieplanowany postój w Mogilnie. Ładunków wybuchowych w pociągu nie znaleziono. Na trasie Inowrocław – Poznań powstał kilkugodzinny zator.

Jeden z naszych czytelników w zatrzymanym pociągu czekał blisko 7 godzin. Jak przyznaje na większość życzliwość mógł liczyć u okolicznych mieszkańców niż u przedstawicieli PKP Intercity. Jego pociąg zatrzymał się po godzinie 19, przez pewien czas podróżni nie wiedzieli jaka była przyczyna postoju w środku pola. Pociąg w dalszą podróż ruszył dopiero przed godziną 2. Podróżni mają żal do przewoźnika również o to, iż sprawnie nie zorganizował komunikacji zastępczej.

Przyczyną całego zamieszania okazała się informacja, iż w pociągu relacji Warszawa – Berlin może znajdować się bomba. Pociąg został zatrzymany w Mogilnie w celu przeprowadzenia przeszukania przez pirotechników. Konieczne było ewakuowanie około 600 mieszkańców domów w bliskim sąsiedztwie mogileńskiego dworca. Ze względów bezpieczeństwa przejazd innych pociągów przez stacje w Mogilnie nie był możliwy.

Opóźnienia dotyczyły zarówno pociągów relacji Warszawa - Poznań, ale również chociażby Trójmiasto - Bydgoszcz - Poznań.