- Małe zamieszanko w sprawie penalizacji przestępstw o charakterze seksualnym z udziałem nieletnich – mówił w maju 2019 roku, dzisiejszy poseł Grzegorz Braun - Być może to jest koło ratunkowe rzucone marszałkowi Kuchcińskiemu – te słowa wprost można uznać za stwierdzenie, iż były marszałek Sejmu miał dopuścić się czynności pedofilskich. Te słowa były na pewno wystarczające, aby wśród około słuchaczy zbudować takie przeświadczenie o polityku Prawa i Sprawiedliwości - Tam chodziło o osobę młodą, ale nie dziecko – kontynuował Braun.
Wypowiedzi Brauna były opublikowane też w mediach społecznościowych, stąd też kanał dojścia był znacznie dalszy.
Były agent CBA z zarzutami
Nikt po słowach Brauna nie protestował, choć obecny był chociażby Krzysztof Drozdowski, wówczas podobnie jak Braun kandydat Konfederacji na europosła, dzisiaj stały publicysta na stronie ,,Tygodnik Bydgoski”, z treściami sympatyzującymi z Prawem i Sprawiedliwością. Drozdowski nie tylko nie protestował, ale po zakończeniu spotkania bił brawo dla Brauna.
Kłamstwo poszło w eter, co prawda marszałek Sejmu Marek Kuchciński sprawę rzekomych przecieków z CBA, które zarzucały mu te czyny, skierował do prokuratury, ale musiało minąć ponad 2 lata, aż prokuratura zabrała głos w tej sprawie. W lipcu bieżącego roku został zatrzymany i usłyszał Wojciech J, były funkcjonariusz CBA. Wojciech J. miał twierdzić, że posiadał nagrania na których widnieje polityk PiS w kompromitującej go sytuacji, ale później twierdził, że zaginęły. Opinia publiczna zatem ich istnienia nie mogła nigdy potwierdzić.
Śledztwo prokuratorskie po zawiadomieniu byłego marszałka prokuratura wszczęła w kwietniu 2019 roku, czyli na kilka tygodni przed wiecem Grzegorza Brauna i Krzysztofa Drozdowskiego w Bydgoszczy.
W maju 2019 roku Konfederacja nie przekroczyła progu wyborczego.