Jak się okazuje jest wielu uchodźców, których dochody na członka rodziny są tak niewielkie, że bez możliwości przyjścia raz w tygodniu po podstawowe produkty do tego punktu, po prostu by sobie nie poradzili. Priorytetami dla wolontariuszy go prowadzących są osoby z chorobami onkologicznymi, seniorzy, matki z dziećmi oraz niepełnosprawni – Skupiamy się na takich osobach jak chore onkologiczne, osoby emerytowane których w przeliczeniu ukraińska emerytura na polskie wynosi 200-300 zł, więc nie byłyby się wstanie same wyżywić oraz osoby z niepełnosprawnościami – wyjaśnia Kosma Kołodziej.
Jakoś jednak te półki trzeba wcześniej zapełnić, wolontariusze w różny sposób poszukują darczyńców, szczególną pomoc w ostatnim roku okazały trzy Rotary Club działające w Bydgoszczy, którym z kolei też sporo pomocy przekazały kluby Rotary ze Stanów Zjednoczonych. W piątek, w pierwszą rocznicę rosyjskiej agresji spotkali się oni z wolontariuszami, aby przekazać czek na symboliczne 3 tys. zł. Joanna Czerska-Thomas oszacowała, że przez ostatnie miesiące samo Rotary przekazało ponad 200 tys. zł.
- Od początku możemy na państwa liczyć, na pomoc, gorące serca. Zawsze zastanawiam się w jakie słowa to ubrać, ale zawsze mi tych słów brakuje – wyjaśniała wiceprzewodnicząca Rady Miasta Joanna Czerska-Thomas.
Kołodziej przyznaje, że pomimo sporej pomocy udzielanej uchodźcom temu punktowi administracja publiczna nie przyznała żadnej dotacji - Od administracji na każdym poziomie nie otrzymaliśmy ani grosza wsparcia, nasze wnioski zostały odrzucone m.in. dlaczego, że nie byli wstanie ocenić naszej pomocy, pomimo tego, że działamy od początku wojny, a punkt działa od kwietnia, wszyscy robią to charytatywnie, za darmo. Nasze wolontariuszki spędzają tutaj po 10 godzin dziennie od poniedziałku do piątku i tak naprawdę gdyby nie firmy, gdyby nie Rotary, to by nas nie było.
Wkrótce ten punkt zostanie przeniesione na ulice Fordońską, w miejsce bardziej komfortowe, a to za sprawą firmy Moderator, która postanowiła bezpłatnie użyczyć swoją przestrzeń.