Wiele pytań w związku z oświadczeniem majątkowym szefa klubu radnych PiS



W ubiegłym tygodniu media opublikowały ile zarobili bydgoscy radni w 2017 roku, zgodnie z prawem ich źródła dochodów muszą być jawne. Przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości Mirosław Jamroży zarobił blisko 300 tys., co jednak w jego oświadczeniu najbardziej jest zagadkowe, to zarobki związane z prowadzeniem działalności gospodarczej.

Cofnijmy się jednak najpierw do roku 2016, w którym w wakacje objął funkcję wiceprezesa spółki Enea Pomiary z siedzibą w Poznaniu (wcześniej spółka ta radziła sobie bez wiceprezesa zarządu). Przeliczając osiągnięte dochody na miesiące pracy w spółce, jego wynagrodzenie miesięczne przekraczała 20 tys. zł.

 

W roku 2017 w Enea Pomiary zarobił brutto 140 tys. zł, co daje nieco ponad 98,5 tys. zł na rękę, co daje ponad 8 tys. zł na rękę miesięcznie. W porównaniu z zarobkami z roku 2016 zauważymy wysoki spadek, być może wpływ na to miały krytyczne publikacje w mediach. Radny Jamroży do końca kwietnia 2017 roku prowadził również działalność gospodarczą polegającą na świadczeniu usług doradczych, na czym zarobił tylko w cztery miesiące ponad 97,6 tys. zł na rękę. Rozkładając to na miesiące mamy ponad 24 tys. zł miesięcznie, co z wynagrodzeniem z Enea Pomiary i dietą radnego daje około 35 tys. zł miesięcznie.

 

Politycy opozycji pytają jednak komu dokładniej doradzał Jamroży? Czy były to spółki skarbu państwa, czy może bezpośrednio spółka Enea Pomiary? Ujawnienie faktur przez radnego wydaje się dzisiaj kluczowe, bowiem gdyby się okazało, że była to faktycznie poznańska firma energetyczna, to można by mówić o konflikcie interesów – z jednej strony bowiem radny byłby członkiem zarządu spółki, a z drugiej wykonawcą usług zlecanych przez zarząd.