Przedstawiciele siedmiu miast wojewódzkich dyskutowali w sobotę o projekcie powołania narodowego funduszu, który wspierał by rewitalizację zabytków, w wąskim gronie miast. W tym samym czasie w Białymstoku debatował Kongres Ruchów Miejskich, który uznał, że to działanie samolubne.
We Wrocławiu spotkali się przedstawiciele Krakowa, Warszawy, Poznania, Torunia, Lublina, Łodzi oraz bogatego w zabytki Zamościa. Zabrakło przedstawicieli, Gdańska którzy z powodu mgły nie dolecieli, to miasto jednak także miało by uczestniczyć w podziale około 150 mln zł rocznie na wspieranie zabytków.
W tym samym czasie w Białymstoku Kongres Ruchów Miejskich, który przyjął stanowisko – Uważamy, że centralne fundusze na ochronę zabytków powinny być dzielone sprawiedliwie, według kryteriów wartości obiektów (artystycznej, historycznej i naukowej) oraz ich stanu technicznego – a nie, tak jak obecnie, w dużej mierze faworyzować zabytki zlokalizowane w Krakowie.
Sprzeciwiamy się również propozycji Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa, który postuluje utworzenie Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Miast Historycznych mającego objąć tylko wybrane miasta, według obecnej propozycji: Wrocław, Poznań, Kraków, Toruń, Gdańsk, Warszawę, Lublin, Łódź oraz Zamość. Traktujemy tę inicjatywę jako próbę stworzenia z kilku ośrodków „klubu uprzywilejowanych”. Apelujemy o równe traktowanie wszystkich miast i wsi, przy czym wsparcie centralne powinno być kierowane do tych ośrodków, które samodzielnie nie są w stanie poradzić sobie z ochroną i opieką nad swoim dziedzictwem – czytamy dalej.
Mamy zatem do czynienia z debatą, w której przedstawiane są zupełnie dwie inne koncepcje. Nie uczestniczy w niej jednak Bydgoszcz, która jest ósmym co do wielkości miastem w Polsce i tutaj znalazła się w cieniu Torunia. Pytanie tylko, czy pokazuje to po raz kolejny słabość polityczną naszego miasta, czy może władze uznały po prostu, żę Bydgoszcz nie ma zabytków o które warto by było walczyć.