Honorowy doktor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego za budowanie państwa niepodległego, prezydent Bronisław Komorowski dał publicznie do zrozumienia, że nie zamierza wziąć udziału w ewentualnym referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. Wcześniej o bojkot referendum apelował szef PO, premier Donald Tusk.
Jeżeli referendum zostało by rozpisane, to jak można przewidzieć, jedyną szansą ratunku dla prezydent Gronkiewicz-Waltz była by niska frekwencja, która unieważniła by jego wyniki. Jak możemy zobaczyć w tym kierunku idą działania najbardziej wpływowych osób w państwie.
Kancelaria prezydenta Komorowskiego przygotowuje projekt ustawy, który jeżeli wejdzie w życie, to utrudni w przyszłości odwoływanie organów samorządowych na drodze referendum. Prezydent wyraził pogląd, że referenda stały się narzędziem do walki partyjnej w samorządach.
Przyznam, że obawy prezydenta traktuje bardzo poważnie, bowiem odnoszę wrażenie, że partie niekiedy angażując się w inicjatywy referendalne patrzą głównie na swój interes, a problemy miasta, są dopiero na dalszym planie. Instytucja referendum jest jednak ważnym elementem rozliczania władzy – prezydenci, burmistrzowie i wójtowie są bowiem pracownikami mieszkańców swoich gmin i jeżeli w trakcie kadencji dany włodarz źle wykonuje swoją pracę, to mieszkańcy jako ich pracodawcy muszą mieć możliwość zwolnienia takiej osoby z pracy. Obecnie doprowadzenie do referendum i odwołanie organu, w szczególności w dużych miastach wymaga dużego wysiłku obywateli, zaostrzenie tych przepisów najprawdopodobniej sprawi, że prezydenci i burmistrzowie będą czuli się jeszcze bardziej pewnie.
Dla nas ważniejszym przykładem jak PO staje się coraz mniej obywatelskie, to praca nad koncepcjami przestrzennego rozwoju kraju. Przed rokiem mieszkańcy naszego regionu, głównie bydgoszczanie, bardzo aktywnie włączyli się w konsultacje nad Zieloną Księgą Obszarów Metropolitarnych. Byliśmy zdecydowanie najaktywniejszymi uczestnikami tych konsultacji. Dla minister Elżbiety Bieńkowskiej nie ma to jednak żadnego znaczenia i grozi nam, że jeżeli nie dostosujemy się do jej woli, to nie dostaniemy dodatkowych pieniędzy w ramach ZIT. Gdzie tu tylko miejsce na działania oddolne, które akurat w kwestiach tworzenia związków międzygminnymi są najważniejsze?
Platforma Obywatelska popełnia wiele błędów, największym problemem tej partii jest jednak to, że taki stan rzeczy wielu członkom
odpowiada. Poseł Jarosław Gowin wezwał do powrotu do korzeni, dlatego wystartował w wyborach na stanowisko szefa partii. W tej formacji nie ma jednak woli, aby podjąć rzeczową dyskusję na podstawowe tematy dotyczące funkcjonowania PO. Pomiędzy Gowinem, a Tuskiem nie doszło do żadnej rzeczowej debaty. I chyba z tego powodu jakoś członkowie nie ubolewają, bo w mediach społecznościowych aż roi się od wpisów dziwaczy Platformy, którzy informują, że głosowali na Tuska, czyli z jednej strony wyrazili akceptację dla obecnego stanu, a z drugiej strony tego typu wpisami chcą się chyba podlizać.
Przypomina to trochę sytuację, gdy rozmowę na temat kondycji Prawa i Sprawiedliwości próbowała podjąć trójka europosłów ze Zbigniewem Ziobro na czele. Skończyło się to wyrzuceniem ich z partii i powstaniem Solidarnej Polski.
Łubudubu niech żyje prezes naszego klubu!