W czasie dzisiejszej sesji Rady Miasta zdecydowano, że Bydgoszcz przystąpi do wspólnego projektu z miastem Toruń, Nakłem i Kowalewem Pomorskim, w sprawie wspólnego opracowania zasięgu obszarów funkcjonalnych. Dyskusja trwała trzy godzinny, co tylko świadczy jak temat jest kontrowersyjny.
Na początku prezydent Rafał Bruski wyraził opinie, że postępowanie miasta jest związane z zapisami jakie przyjmuje Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, które znalazły się w ,,Programowanie perspektywy finansowej 2014-2020”, gdzie znajduje się nakaz bliskiej współpracy Bydgoszczy i Torunia w ramach ZIT.
Prezydent przyznał jednak, że takie zapisy są szkodliwe dla regionu, dlatego skierował do minister Elżbiety Bieńkowskiej dzisiaj pismo, w którym wnioskuje o wykreślenie tych zapisów. W jego opinii nie ma bowiem możliwości zurbanizowania obszarów pomiędzy tymi miastami (obszar chroniony Natura 2000 oraz tereny zalewowe).
Jest to sytuacja w Rzeczypospolitej skandaliczna. Od tego powinna być ustawa, a nie może być tak, że widzimisię pani minister z dnia na dzień, zmieniała funkcjonowanie kraju – nie krył oburzenia postępowanie minister przewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy Roman Jasiakiewicz – Pani minister swojego uporu nie opiera na akcie prawnym, czyli na swoim wyborze, zależnie od tego którą nogą stanie w łóżka.
Pani minister mówi, że jak się Bydgoszcz nie zgodzi, to nie dostanie nic. Tak się w praworządnym państwie nie postępuje – mówił dalej – To my angażowaliśmy bydgoszczan w Białą Księgę, bo taka była bydgoska racja stanu. Dzisiaj zmienimy ten pogląd do góry nogami, bo tak pani minister powiedziała i zlekceważymy tego głosy bydgoszczan.
Przewodniczący Jasiakiewicz zaproponował, aby w przyszłości bydgoski samorząd wspólnie wystosował do Parlamentu Europejskiego wystąpienie, w którym wyraził by się krytycznie o metodach jakie stosuje pani minister.
Bycie ministrem nie jest dziedziczne – wyraził się w miarę krótko w imieniu radnych PiS, przewodniczący Piotr Król.
Mieszkańcy Bydgoszczy mówią my nie chcemy z Toruniem. Za to Toruń mówi, my chcemy z Bydgoszczą, bo przy tych uwarunkowaniach to miasto na tym zyska – wyraził się sceptycznie radny Jacek Bukowski z SLD, przyznał jednak, że w chwili obecnej wycofanie się z projektu, na który środki w ramach konkursu zostały już przyznane, oznaczało by to, że rolę lidera w tym projekcie przejęło by miasto Toruń, co obecnie było by bardzo mało korzystne. Kontynuacja tego programu na obecnych zasadach oznaczała by, że to Miasto Bydgoszcz ogłosi przetarg na wykonawcę tych badań i ma szansę zapewnić, że odbędą się one w sposób uczciwy – My się nie boimy rywalizacji z Toruniem na zasadach fair play, bo jesteśmy dużo lepsi – stwierdził radny Bukowski.
Ostatecznie radny 22 głosami za, przy 6 przeciwnych (PiS) projekt przyjęli. Znalazły się w nim jednak poprawki, które wyraźnie zaznaczają, że badania dotyczyć będą dwóch obszarów funkcjonalnych, znalazł się także zapis – Granice administracyjne partnerów Projektu nie stanowią granic obszaru funkcjonalnego, ostateczny jego kształt zostanie ustalony na podstawie zleconych w ramach Projektu zdań.
Do wycofania się z projektu do końca dyskusji namawiało Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska, które wyraziło pogląd, że najważniejsze decyzje dotyczące Bydgoszczy zapadają w Toruniu i dzisiejszy sprzeciw by pokazał, że na to nie przyzwalamy.
Tego nie da się słuchać co ten człowiek wygaduje, że mu nikt głosu nie odbierze – stwierdziła dość głośno na korytarzu radna Elżbieta Rusielewicz.