Wieźli pacjentkę do Chełmna chodź były wolne miejsca



O tragedii 18-letniej Darii z zespołem Downa już pisaliśmy. Kobieta zmarła w szpitalu w Chełmie, gdyż wcześniej lekarze pogotowia nie byli wstanie znaleźć dla niej miejsca w żadnym z bydgoskich szpitali. Bardzo prawdopodobne, że gdyby pomoc udzielono szybciej, to Daria by żyła.

Radio PiK przedstawiło dzisiaj wyniki kontroli jaką przeprowadził Narodowy Funduszu Zdrowia po tragedii jaka nastąpiła równo miesiąc temu (8 marca). Zdaniem NFZ w bydgoskich szpitala znajdowało się 5 miejsc na intensywnej terapii gdzie mogła trafić pacjentka, zanim podjęto decyzję o przewiezieniu jej do oddalonego o prawie 50 km Chełmna.

 

Tego dnia jedno wolne miejsce było w Centrum Pulmunologii na Błoniu, szpital pacjentki jednak nie przyjął. Telefonicznie skontaktowano ze Szpitalem Dziecięcym, ten także nie chciał przyjąć 18-latki, gdyż była pełnoletnia i szpital miał obawę, że nie otrzyma refundacji leczenia z NFZ. Miejsca wolne znajdowały się także w szpitalu im. Jurasza i Centrum Onkologii, do tych miejsc nie zwrócono się 8 marca nawet z zapytaniem.

 

Raport NFZ ma trafić do prokuratury, która bada przyczyny śmierci kobiety.

 

Interwencje w tej sprawie przed świętami podjął także poseł Tomasz Latos wraz z przewodniczącym Izby Lekarskiej Stanisławem Prywińskim. Zdaniem obu panów rozporządzenie Ministra Zdrowia wymaga, aby w mieście wielkości Bydgoszczy było aktywnych 115 stanowisk do intensywnej terapii. W praktyce funkcjonuje ich tylko 92. To mogła być kolejna przyczyna śmierci Darii.