Postać w bydgoskim PiS non grata Tadeusz Kondrusiewicz wystartuje z list tego ugrupowania do Rady Miasta Bydgoszczy. Nic jednak dziwnego, że gdy na niedzielnej konwencji jego nazwisko było wyczytanego, to na sali pojawiły się gwizdy i buczenie.
Danie Kondrusiewiczowi trzeciego miejsca w Fordonie to dla Prawa i Sprawiedliwości strzał w stopę, problem jednak w tym, że ta partia zbytnio nie miała na to wpływu, jest to bowiem cena jednoczenia się prawicy. O wysokie miejsce dla Kondrusiewicza zabiegał jednak lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.
Tak jak pisaliśmy w ubiegłym tygodniu zmiana na liście w Fordonie nastąpiła w ostatniej chwili. Całego polotu tej sprawie dodaje fakt, że Kondrusiewicz do Solidarnej Polski jeżeli w ogóle się zapisał, to w ostatnich tygodniach, gdyż wcześniej nie był działaczem tej partii. Stąd też można podejrzewać, że poparcie dla jego kandydatury Solidarnej Polski obwarowane mogło być powiązaniami koleżeńskimi.
Cofnąć by się trzeba zatem do 2009 roku, gdy Tadeusz Kondrusiewicz jako radny PiS, po raz kolejny głosował za wyrażeniem zgody na sprzedaż Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, co było niezgodne z linią partii. Wraz z nim głosowała radna Ewa Starosta (obecnie redaktor jednego z portali i współpracownica posła Kownackiego z PiS) oraz radni Michał Sztybel i Jacek Rosół. Cała czwórka została z szeregów partii usunięta.
W 2011 roku grupa posłów wychodzi z PiS tworzą Solidarną Polskę. Liderem tej partii został Bartosz Kownacki. Dość dużo działaczy z PiS odeszło w Inowrocławiu, z zastępcą prezydenta Ireneuszem Stachowiakiem na czele. Od tego momentu w Inowrocławiu w praktyce funkcjonowała koalicja PO – SP – Porozumienie Brejzy.
Partia Zbigniewa Ziobro na tę koalicję przymykała jednak oko udając, że nie widzi nic niepokojącego. Kilka miesięcy temu w Solidarnej Polsce doszło jednak do rozpadu, z partii odeszło kilkudziesięciu działaczy z Bydgoszczy winiąc za złą atmosferę w organizacji właśnie Stachowiaka.
Od tego momentu struktury SP w Bydgoszczy właściwie nie funkcjonowały. W międzyczasie doszło do pojednania przed wyborami samorządowymi struktur PiS, SP i Polski Razem. Nie wszędzie jednak odniosło ono skutek, w powiecie inowrocławskim do Rady Powiatu grupa Stachowiaka startuje z list komitetu obywatelskiego, który konkuruje z PiS-em. Wpłaca on także pieniądze na kampanie wyborczą swojego szefa w ratuszu, czyli prezydenta Ryszarda Brejzy, któremu bliżej niż do PiS jest do PO. Formalnie to jednak cały czas on jest szefem Solidarnej Polski w kujawsko-pomorskim. Stąd też można podejrzewać, że wpływ na to, kogo Solidarna Polska wystawi w Bydgoszczy mógł mieć.
Nie mniej jednak sytuacja dla bydgoskiego Prawa i Sprawiedliwości nie jest zbyt komfortowa. Kilka tygodni temu, właściwie w ostatnim możliwym momencie, radni PiS po uzgodnieniach z radnymi niezależnymi, w tym także i Kondrusiewiczem, podjęli próbę zablokowania prywatyzacji KPEC. Na to głosowanie Kondrusiewicz nie przyszedł. Gdyby był obecny, to jego głos mógłby odmienić wynik głosowania (zabrakło 1 głosu do zablokowania zgody na prywatyzacje). Za to zachowanie był publicznie krytykowany przez kandydata PiS na prezydenta Bydgoszczy Marka Gralika. Trudno się zatem dziwić dość stanowczej reakcji sympatyków PiS na ostatniej konwencji, w momencie wyczytywania jego nazwiska. Taka jest jednak cena jednoczenia prawicy.
Należy tutaj także podkreślić, że radny Tadeusz Kondrusiewicz pełni funkcję dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy, podlegając bezpośrednio pod Zarząd Województwa tworzony przez polityków PO – PSL.