Wyniki wyborów do Rady Miasta Bydgoszczy są już prawie oficjalne, to znaczy, że jeżeli nie stanie się nic nadzwyczajnego lista 31 radnych nie ulegnie zmianie. Pozwalam sobie z tego powodu na podsumowanie tych wyborów. Na pierwszy rzut oka muszę przyznać, że wyniki wyborów odbieram bardzo pozytywnie.
Oczywiście w demokracji jest tak, że do samorządów trafiają jednostki, których główną kompetencją są dobre relacje z którymś liderem partyjny, dzięki czemu uzyskali wysokie miejsce na liście wyborczej. Tak było jednak zawsze i zapewne przez długie dekady się to nie zmieni.
Nie jednak to jest moje najważniejsze przesłanie. Czeka nas dość poważne odmłodzenie Rady Miasta Bydgoszczy. Oczywiście to niesie za sobą takie minusy jak brak doświadczenia części rajców i konieczności szybkiego douczenia się do nowej funkcji, ale niewątpliwym plusem jest to, iż te osoby mają nowe, bardziej świeże spojrzenie na rzeczywistość. W mojej opinii bilans tutaj będzie dodatni.
Zmiana pokoleniowa w samorządach musi bowiem kiedyś nastąpić i ta kadencja może być dla tego kluczowa. O ile w przypadku PO właściwie nazwiska radnych się nie zmieniły, to już w PiS i SLD naliczymy kilku debiutantów. Mam tutaj duże nadzieje odnośnie takich osób jak: Łukasz Schreiber, Ireneusz Nitkiewicz, Szymon Róg, Tomasz Puławski, dr Grażyna Szabelska, Magdalena Krysińska. Młodzi z tych klubów będą mieli się jednak od kogo uczyć. W PiS zasiądą bowiem tacy doświadczeni samorządowcy jak: dr Stefan Pastuszewski, Marek Gralik czy Tomasz Rega. Nowi radni z SLD będą mogli zapewne liczyć na radę Jana Szopińskiego, Tadeusza Drozda czy Anny Mackiewicz.
Na pewno nowy skład wzmocni merytorycznie Jarosław Wenderlich, który zasiadał w bydgoskim samorządzie już w kadencji 2006-2010. Można go cały czas zaliczać do osób młodych, choć ma za sobą bardzo udaną kadencję bydgoskiego samorządowca. Dużą niewiadomą jest też postać Bogdana Dzakanowskiego, który jako jedyny wywalczył mandat z list Porozumienia Dombrowicza. Na pewno jest to postać nieprzewidywalna, ale będąc radnym w przeszłości potrafić zachwycać nawet rywali politycznych swoją pracowitością.
Swoje nadzieje kieruję też do tego, że podział sił politycznych w Radzie Miasta będzie inny niż do tej pory. Raczej nie zanosi się na to, że PO i PiS będzie tworzyć wspólną koalicję, a co za tym idzie Rada Miasta Bydgoszczy w przeciwieństwie do ostatniej kadencji będzie miała coś do powiedzenia. Zapewne z tego zadowolony nie będzie przyszły prezydent, ale sytuacja, w której radni w debatowali wiedząc jak każdy i tak zagłosuje, nie przypominała modelu demokracji do którego chciałbym dążyć.
W weekend przedstawimy na naszych łamach szerszą charakterystykę Rady Miasta Bydgoszczy kadencji 2014-2018.