W przyszłym tygodniu do kranów mieszkańców Łęgnowa będzie nadal dopływać woda, syndyk dogadał się z odbiorcami wody i zaworu 1 września nie zamknie. Mieszkańcy Łęgnowa nie kryją jednak żalu do władz miasta, głównie zastępcy prezydenta Grażyny Ciemniak, że pozostawili ich bez należnego wsparcia.
Od środy mieszkańcy podpisują z syndykiem indywidualne umowy na dostawę wody, za którą przyjdzie im zapłacić podobne stawki jak w przypadku wody dostarczanej pozostałym bydgoszczanom przez MWiK. Umowy zawierane są do czerwca przyszłego roku.
– Udało nam się dojść do porozumienia bez udziału miasta – informuje nas Stanisław Garstka z Rady Osiedla Łęgnowo-Wieś – Miasto nie zrobiło nic, aby nam pomóc w tej sprawie – nie kryje żalu do włodarzy Bydgoszczy.
– Na pięć dni przed zapowiadanym zamknięciem wody, ze strony miasta nie uzyskaliśmy żadnej konkretnej pomocy – kontynuuje przewodniczący Garstka – Od pani prezydent słyszymy tylko non stop, że nie jest stroną w tym konflikcie.
Sieć wodociągową dla mieszkańców Łęgnowa wybudowała kilka lat temu Powiatowa Rada Narodowa za pieniądze Zachemu, po tym jak stwierdzono skażenie wód gruntowych spowodowane działalnością tego przedsiębiorstwa. Większość osób pobierało wówczas wodę ze studni, zatem Zachem zobowiązał się dostarczać ją za darmo. Po upadku tej fabryki zaczęły się problemy, gdyż wody są nadal skażone, a rekultywacja terenu będzie kosztować grube miliony, syndyk natomiast musiał zerwać umowę z mieszkańcami na bezpłatną dostawę wody.
Miasto mieszkańcom zaproponowało jedynie podłączenie się do wybudowanego kilka lat temu wodociągu przez Miejskie Wodociągi i Kanalizację, jednak koszt takiej operacji wynosi dla każdego gospodarstwa domowego średnio około 4,7 tys. zł. Są jednak nieruchomości, gdzie mówi się nawet o 9 tys. Mieszkańcy oczekiwali, że wybudowany przez Zachem wodociąg zostanie podłączony do sieci MWiK, gdyż jak informuje nas Rada Osiedla Łęgnowo-Wieś, jest on obecnie własnością miasta. Na to nie zgadza się jednak MWiK, stąd też społeczność Łęgnowa wzięła sprawy w swoje ręce i dogadała się bez udziału ratusza z syndykiem.
Stanisław Garstka informuje nas, że z racji, iż wody nadal są skarżone, mieszkańcy zamierzają wystąpić na drogę sądową i oczekiwać zwrotu opłat jakie będą ponosić od 1 września.