Prezydenci Bydgoszczy i Torunia oraz marszałek Piotr Całbecki dyskutowali w piątek o tym jak mają funkcjonować Zintegrowane Inwestycje Terytorialne w województwie kujawsko-pomorskim. Niezależnie jak one się skończą to Bydgoszcz i tak znajdzie się w gorszym położeniu niż Poznań i Gdańsk.
Zintegrowane Inwestycje Terytorialne to specjalna pula środków (w naszym województwie w latach 2014-2020 około 150 mln euro) na inwestycje o znaczeniu terytorialnym.
W całej Polsce ZIT-y będą powstawać oddolnie z woli poszczególnych samorządów. W naszym województwie odgórną decyzją minister Elżbiety Bieńkowskiej będzie to wspólny ZIT Bydgoszczy i Torunia, co na samym wstępie oznacza, że Bydgoszcz i gminy z zachodniej części województwa będą na takim rozwiązaniu stratni.
Bydgoscy samorządowcy nie protestowali jednak wobec decyzji pani minister, gdy był na to czas i dzisiaj chcąc uzyskać dodatkowe środki na inwestycje musimy się zgodzić na tę koncepcję.
Prezydent Bydgoszczy liczy, że uda się osiągnąć miarę korzystny dla Bydgoszczy kompromis. Czyli podział środków w zależności od liczby mieszkańców. Uchwały miały by być podejmowane przy poparciu przynajmniej 50% mieszkańców.
Prezydent Torunia Michał Zalewski chce, aby było przynajmniej potrzebne poparcie 65% mieszkańców ZIT. Ponadto włodarz Torunia nie chce się zgodzić, aby siedzibą ZIT była Bydgoszcz – opowiada się on za wariantem rotacyjności stolic.
Bydgoszcz i sąsiedzi w ZIT
Optymalne z punktu widzenia Bydgoszczy było by umiejscowienie w Zintegrowanych Inwestycjach Terytorialnych wszystkich gmin tworzących Bydgoski Obszar Funkcjonalny. Oznaczało by to z jednej strony szansę na rozwój całego BOF po przez wzmacnianie powiązań funkcjonalnych tych gmin. Ponadto w tak skonstruowanym ZIT decyzje kluczowe mogły by podejmować samorządy z zachodniej części województwa. Na to raczej nie zgodzi się jednak Toruń, który będzie dążył do w miarę proporcjonalnego ZIT na wschodzie i zachodzie.
Przewodniczący oburzony
Swojego zdziwienia podejmowaniem tego typu decyzji o ZIT nie kryje Roman Jasiakiewicz, który w liście do prezydenta pyta go, po co Bydgoszcz ma wydać ponad 131 tys. zł na badania dotyczące obszarów funkcjonalnych, skoro nie czekając na ich opracowanie prezydenci podejmują tego typu decyzje.