Sytuacja młodych 25-lat po okrągłym stole



Fot: IPN

W tym roku obchodzić będziemy 25 lecie wolnej Polski. Dzisiaj ćwierć wieku po rewolucji dokonanej przy okrągłym stole ponad 2 miliony Polaków za lepszym życiem wyjechało do krajów zachodnich, ci co pozostali narzekają na brak perspektyw, a państwo nie jest wstanie zapewnić godziwej opieki zdrowotnej obywatelom. Czy takiej Polski chcieli opozycjoniści?

 

W polityce ostatnie lata obserwujemy wojnę dwóch partii, które wywodzą się z opozycji, która przy okrągłym stole zmieniała ustrój. Tak naprawdę już mało kto wie, o co toczy się ten spór (no po za tym, że o władzę). W przestrzeni publicznej spory pomiędzy politykami przysłoniły realne problemy Polaków. Bezrobocie każdego roku rośnie, w szczególności wśród młodych Polaków. Na dodatek spada liczba urodzeń, co grozi Polsce katastrofą demograficzną, a wcześniej zapaścią systemu ubezpieczeń społecznych.

 

Za nami 10 lat w Unii Europejskiej, dzięki której Polska miała się rozwijać jak nigdy wcześniej. Były co prawda ambitne plany wykorzystania dotacji unijnych, nie  potrafiliśmy ich jednak w pełni wykorzystać. Zamiast tego doprowadziliśmy do sytuacji, że zachodnie  markety zdominowały polski rynek, a polski biznes mocno podupadł.  Wcześniej za bezcen sprzedano polskie duże przedsiębiorstwa. Gospodarcze skutki tego obywatele zaczynają coraz bardziej odczuwać.  

 

W czerwcu, gdy będziemy obchodzić główne uroczystości poświęcone 25-leciu wolności, to politycy będą wiwatować sukces. Zapewne wielu z nich będzie unikać dyskusji o wielu błędach jakie popełniono. Brak rzeczowej debaty w temacie tego, jak wykorzystaliśmy ćwierćwiecze wolności sprawi, że jako naród nie wyciągniemy lekcji na przyszłość z naszych błędów.

 

Ostatnio jeden z sondaży wykazał, że wielu Polaków uważa, że pokoleniu ich dzieci będzie się żyło gorzej niż im. Jak by nie patrzeć, to właśnie młodzi ludzie, którzy urodzili się na przełomie lat 80 i 90 tych najbardziej odczują błędy popełnione przez elity polityczne III Rzeczypospolitej.

Młodzi chcą zakładać rodziny, ale tego nie czynią, gdyż boją się o jutro. Część młodych lekarzy po skończeniu sfinansowanych przez państwo studiów wyjeżdża do Niemiec robić specjalizacje, gdzie później zostają. Robią to w większości z tego powodu, że wprowadzone przez Ministerstwo Zdrowia limity uniemożliwiają im dalsze kształcenie w kraju. Tak właśnie Polska pozbywa się najzdolniejszych.  Pacjenci muszą zaś czekać w kolejkach bo brakuje specjalistów.

 

Kolejny problem to dość patologiczny system szkolnictwa wyższego. Każdego roku uczelnie wypuszczają tysiące absolwentów po kierunkach, które nie są potrzebne gospodarce. Mimo, iż opracowania Urzędów Pracy alarmują, że po tych kierunkach ciężko o pracę, to uczelnie prowadzą nadal szeroki nabór, w myśl zasady, za studentem idą pieniądze z państwa. 

 

Politycy zarówno z rządu oraz opozycji specjalnie jednak losem młodych się nie przejmują, gdyż młodzi nie są najaktywniejszym elektoratem.

Apeluję zatem, abyśmy w czerwcu nie tylko mówili o sukcesach, ale także, aby było nas stać na ogólnonarodową debatę o błędach ostatnich 25-lat, a także, abyśmy zaczęli poważnie rozwiązywać problemy ludzi młodych.