Radny Marcin Wroński zarzuca prezydentowi Inowrocławia i współpracującym z nim w poprzedniej kadencji radnym, że przyzwalają na dalsze zadłużanie miasta, co w jego opinii świadczy o braku troski o to, co będzie w przyszłości.
– W 2002 roku na jednego mieszkańca Inowrocławia przypadało 600 złotych miejskiego długu, a obecnie jest to kwota 1500 złotych. Jednak to nie koniec procesu zadłużania miasta – atakuje władze lider Nowego Inowrocławia Marcin Wroński. Szacuje on dług Inowrocławia na 100 mln zł, gdy w 2002 roku, gdy władze obejmował prezydent Ryszard Brejza było to około 45 mln zł.
W sierpniu, czyli jeszcze w poprzedniej kadencji, radni koalicji wyrazili zgodę na emisję obligacji o wartości 10 mln zł, a te w przyszłości będzie trzeba spłacić, stąd też wzrosną zobowiązania finansowe miasta.
Wroński najbardziej ubolewa jednak, że ponad 1/3 środków pozyskanych na drodze obligacji nie trafi na inwestycje, lecz na spłatę innych długów.
– Refinansowanie, bądź rolowanie długu, bo tak faktycznie nazywa się to działanie w ekonomii jest bardzo niebezpieczne dla finansów miasta. Świadczy to o bardzo złej kondycji finansowej Inowrocławia, a wynika z braku innych źródeł finansowania bieżących zobowiązań – wyjaśnia Marcin Wroński.
Wzywa on prezydenta i radnych do szukania oszczędności. Wroński proponuje między innymi zmniejszenie liczby wiceprezydentów, wiceprzewodniczących Rady Miejskiej oraz liczbę komisji (przewodniczący każdej z komisji otrzymuje do diety radnego dodatek funkcyjny).