Za dwa tygodnie mieszkańcy Łęgnowa mogą być bez wody, a ratusz z syndykiem toczą spór



Kto jest właścicielem sieci wodociągowej w Łęgnowie – syndyk czy miasto? Absurdalnie brzmi tutaj to, że żadna ze stron nie chce się przyznać do tej własności. Do śmiechu nie jest jednak mieszkańcom, którym 1 września syndyk ma zakręcić wodę.

Sieć wodociągową w Łęgnowie wybudował Zachem, który po stwierdzeniu skażenia wód gruntowych, zobowiązał się dostarczać mieszkańcom wodę. Ta umowa jest realizowana do dzisiaj, ale 1 września syndyk masy upadłościowej Zachemu zamierza tego zaprzestać, gdyż byłoby to działania na szkodę wierzycieli zlikwidowanego zakładu. Mieszkańcy chcący mieć dalej dostarczaną wodę za pośrednictwem wodociągu, będą musieli dołączyć się do sieci MWiK, co będzie dla każdego gospodarstwa domowego wydatkiem kilku tysięcy złotych.

 

Zdaniem Stanisława Garstki z Rady Osiedla Łęgnowo-Wieś lepszym rozwiązaniem byłoby podłączyć miejską sieć do tej wybudowanej przez Zachem, w szczególności, że w opinii mieszkańców jak wynika z dokumentów jest ona już własnością miasta. Wówczas mieszkańcy osiedla zaoszczędziliby na ponownym przyłączaniu się do sieci wodnej. Z tym do końca nie chce się już jednak zgodzić bydgoski ratusz i obecnie trwa proces ustalania własności. Z kolei MWiK ma twierdzić, że stan sieci wybudowanej przez Zachem jest fatalny. To z kolei członkowie Rady Osiedla uważają za kłamstwo.

 

W opinii działacza SLD Grzegorza Gruszki wodociągi wiedząc o tym, że sieć z której korzystają mieszkańcy Łęgnowa należy do miasta, mimo to zdecydowały się położyć swoje rury na koszt bydgoszczan. Gruszka pokazuje tutaj pismo MWiK skierowane w 2007 roku do jednej z mieszkanek, gdzie członek zarządu tego przedsiębiorstwa stwierdza, że w Łegnowie funkcjonuje miejska sieć.

 

W opinii Grzegorza Gruszki prezydent Rafał Bruski broni prezesa MWiK Stanisława Drzewieckiego mimo, że ten w jego opinii popełnił wiele błędów inwestycyjnych.

 

Prezydent Bruski z prezydent Ciemniak atakują cały czas syndyka, który wykonuje akurat swoją prace należycie. Szkoda, że prezydent Bruski nie miał odwagi, aby wpłynąć na swojego kolegę partyjnego Konrada Mikołajskiego, gdy ten był prezesem Zachemu – kontynuował Gruszka.

 

Zaznacza on, że obecne problemy mieszkańców i samorządu bydgoskiego to efekt upadku Zachemu. W jego opinii Zachem chylący się ku upadkowi był zobowiązany do odkładania funduszu likwidacyjnego – Tego prezydent Bruski nie zdołał jednak dopilnować, aby tak się działo .