Bydgoszczanin nie chciał wpuścić do Gdańska pancernika Schlewswig-Holestein



Fot: Bundesarchiv

1 września 1939 roku pancernik Schlewswig-Holestein ostrzelał polską placówkę wojskową na Westerplatte. To wydarzenie przyjmuje się za początek II wojny światowej. Wpisuje się ono też w tragiczne losy kpt. Tadeusza Ziółkowskiego, któremu Wojciech Jarzemski w ,,Gazecie Bydgoszczy” nadał przydomek ,,bydgoskiego Rejtana”.

 

Tadeusz Ziółkowski urodził się czerwcu 1886 roku w Wiskitnie pod Koronowem. Później wraz z rodziną przeprowadził się do wsi Schleusenau, czyli dzisiejszej dzielnicy Bydgoszczy Okole. Bardzo prawdopodobne, że widok barek poruszających się Kanałem Bydgoskim sprawił, że 16-letni Tadeusz zdecydował się wyjechać do Hamburga, aby podjąć naukę w szkole marynarskiej.

 

Po wejściu w życie Traktatu Wersalskiego, w 1920 roku zdecydował się na służbę w polskiej Marynarce Wojennej. W 1924 roku Rada Portu i Dróg Wodnych w Gdańsku doceniła jego kwalifikacje i mianowała go zastępcą szefa pilotów portu gdańskiego.

 

W sierpniu 1939 roku Europę opanowała atmosfera zbliżającej się wojny. Szczególnie odczuwało się to w Wolnym Mieście Gdańsku, gdzie dochodziło do spięć polsko-niemieckich. Wstępne Hitlera zakładały atak na Polskę 26 sierpnia. Po wejściu w życiu sojuszu polsko-brytyjskiego, atak został o kilka dni opóźniony.

 

W dniu 25 sierpnia przypływa statek Schlewswig-Holestein, na który wszedł w celach inspekcyjnych kpt. Tadeusz Ziółkowski. Widząc pełno uzbrojenia, nie miał wątpliwości, iż celem wizyty statku były działania wojenne, dlatego odmówił wstępu do portu. Niedługo po tym zdarzeniu został aresztowany. Po interwencji polskich służb dyplomatycznych zwolniono go. Do aresztu trafił już jednak 1 września 1939 roku.

 

Pierw osadzono go w Biskupiej Górce pod Gdańskiem. Na przełomie 1939 i 1940 roku trafił do obozu koncentracyjnego w Stuthoffie. Niemcy wielokrotnie proponowali mu przejście na ich stronę. Gdy spotykali się z odmową, nie wybaczyli mu jego postawy, stąd też został rozstrzelany podczas jednej z masowych egzekucji w lasach Stuthoffu. Najprawdopodobniej było to w Wielki Piątek 22 marca 1940 roku.

 

Szerzej historię kpt. Ziółkowskiego oraz jego rodzinny opisuje we wspomnianym na wstępie ,,Dzienniku Bydgoszczy” Wojciech Jarzemski. Dwumiesięcznik ten wydawany jest przez Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy.