Czy zakończymy wojnę polsko-polską?



Prezydent Elekt Andrzej Duda dużo uwagi w swoich wypowiedziach poświęca potrzebie zjednoczenia się Polaków, którzy przez ostatnie lata byli podzieleni na obozy skupione wokół PO i PiS, ale także tych niezainteresowanych życiem publicznym. Deklaracje prezydenta niosą wiele nadziei, ale ważniejsze będą konkretne czyny w przyszłości. Nie bez znaczenia będzie także i nasza postawa.

Przy rozważaniach z okazji Święta Konstytucji 3 Maja przed rokiem nawiązałem do kwestii szacunku wobec głowy Rzeczypospolitej. Wybrany w demokratycznych wyborach prezydent jest organem konstytucyjnym, stąd też tak samo jak symbolom narodowym, należy mu się szacunek. Nie koniecznie musi to oznaczać, że musimy się zawsze z prezydentem zgadzać, a przy tym nie krytykować jego poczynań. Społeczna kontrola władzy jest potrzebna, nie mniej jednak powinno odbywać się to na jakimś poziomie debaty publicznej.

 

Niestety przez ostatnie lata obserwowaliśmy sytuację zupełnie odwrotną. Zarówno w przypadku prezydenta Lecha Kaczyńskiego i teraz Bronisława Komorowskiego, wiele osób, w tym też tych publicznych, prezentowało postawą bliższą rynsztoka. Zmarłego prezydenta obrażano od ,,kartofla”, zaś z obecnego prezydenta wiele osób drwiło nazywając go ,,Komoruskim”, czy namiestnikiem obcego państwa (to sformułowanie to też uderzenie w polską państwowość). Dość popularne było też stwierdzenie – To nie mój prezydent.

 

Szansa na nowe otwarcie

Powyższe niegodne zachowania, w pewnym sensie napędzały wojnę polsko-polską, stąd też wybór nowego prezydenta daje szansę na tzw. nowe otwarcie i próbę zbudowania zgody narodowej na uczciwej płaszczyźnie. Dużo zależeć będzie od nowego prezydenta Andrzeja Dudy, ale my jako naród musimy zmienić także swoją mentalność. Dzisiaj część osób ze środowiska Bronisława Komorowskiego próbuje budować niechęć wobec nowego prezydenta, natomiast osoby zaangażowane w kampanię Dudy, jeszcze do niedawna obrażały urzędującego prezydenta. W tej materii trzeba uderzyć się w pierś.

 

Jeszcze przecież kilka tygodni temu straszono nas pierw sfałszowaniem wyborów oraz możliwością wprowadzenia stanu wojennego, gdyby wybory poszły nie po myśli rządzącej Polską PO. Tak się jednak nie stało i dzisiaj można powiedzieć, że te emocje były po prostu niepotrzebne.