Te słowa wybitnego niemieckiego ekonomisty Wilhelma Röpke mogą być hasłem przewodnim obchodzonego dzisiaj Święta Pracy. W dzisiejszym polskim systemie wartości najwyżej stawiana jest potrzeba jak największego zysku, nie zważając na tego koszty i prawa pracowników. Wbrew pozorom to nie jest cena funkcjonowania w gospodarce rynkowej, bo są państwa w Europie, które idąc nieco inną drogą niż Polska, uzyskały ekonomicznie znacznie więcej.
Dzisiaj lewica w całej Polsce organizuje tradycyjne manifestacje upamiętniające w sposób krwawy stłumione strajki pod koniec XIX wieku w Chcicago. To wydarzenie stało się symbolem walki o prawa pracowników. Dzisiaj na Placu Wolności w Bydgoszczy, czy na manifestacji w Nakle nad Notecią bądź w Warszawie, zapewne rozważań historycznych nie usłyszymy, za to komentarze poświęcone dzisiejszej sytuacji na rynku pracy w Polsce, w tym dość dużej fali emigracji młodych Polaków. Być może ktoś wspomni o wtorkowej manifestacji pracowników szpitala uniwersyteckiego im. Jurasza w Bydgoszczy, gdzie powiedzieć trzeba wprost – przy aprobacie władz Uniwersytetu Mikołaja Kopernika wprowadzane są współczesne formy niewolnictwa. Zapewne niektórzy będą podejmować rozważania na temat nieskutecznego polskiego prawa, w zakresie zabiegania o prawa pracowników.
Polecam lekturę – Rewolucja ekonomiczna dzieje się na naszych oczach
Dzisiaj katolicy obchodzą wspomnienie św. Józefa, który uznawany jest za patrona ludzi pracujących. Nie bez powodu nawiązuje akurat dzisiaj do katolicyzmu. W poniedziałek mijała I rocznica beatyfikacji papieża św. Jana Pawła II, który stał się w Polsce autorytetem ponad podziałami politycznymi. Polski papież w 1981 roku wydał ważną encyklikę ,,Laboreum exercens”, która poświęcona jest zagadnieniu pracy, która w opinii świętego jest elementem człowieczeństwa. Papież już ponad 30 lat temu mówił o zagrożeniach jakie niesie brak podmiotowego traktowania pracownika.
Polecam lekturę – Laboreum exercens
Rozważania poprzedników św. Jana Pawła II miały duży wpływ na utworzenie po II wojnie światowej w Niemczech ideologii gospodarcze ordoliberalizmu. Miała ona wprowadzić ten kraj w warunki gospodarki rynkowej, stąd też tworząc ten nurt starano się dopasować do ówczesnych warunków niemieckich. Gdy jednak porównamy niemiecką transformację, z tą która miała miejsce w Polsce, to zauważymy, że w obu krajach wiele rzeczy zrobiono inaczej.
Łacińskie słowo ,,ordo” oznacza porządek. Dlatego też ordoliberalizm mocny nacisk kładzie na etykę i szacunek do pracownika. Gospodarka ma służyć całemu społeczeństwu państwa, a nie pewnym grupom interesów. Zadaniem państwa jest stworzenie norm, które mają zapewnić właściwy ład i zachowanie zasad etyki. W niemieckim ordoliberalizmie grupą uprzywilejowaną w gospodarce stały się małe rodzime firmy, co pozwoliło na zbudowanie potęgi niemieckiej gospodarki. W Polsce, gdzie bliżej nam egoistycznego liberalizmu – doprowadziliśmy do sytuacji, w której mały polski kapitał jest gorzej traktowany od zagranicznego, który wykorzystując słabość państwa, omija sprytnie płacenie podatków.
Wielu z nas Niemcy kojarzą z zamkniętymi w niedziele sklepami. Co prawda ostatnio to się zaczyna zmieniać, to przez dziesiątki lat, niedzielnego handlu w tym kraju nie było. Ten fakt jeden z twórców ordoliberalizmu Wilhelm Röpke tłumaczył słowami – Istnieje świat poza popytem i podażą. Zauważono bowiem, że ten dzień wolny społeczeństwu przynosi długotrwale większe korzyści. Gdy w Polsce podejmowana jest debata na temat wolnych niedziel, to próbuje się zrobić z tej kwestii dyskusję światopoglądową oraz religijną. Za główną wartość stawiamy bowiem maksymalizację zysku. Gdy w styczniu obchodzimy Święto Trzech Króli (najmłodsze ustawowo wolne od pracy), to co roku pojawia się argumenty – ile traci na tym gospodarka. O człowieka nikt jednak w tym momencie nie pyta.
Nie bez powodu prowadzę dzisiaj rozważania na temat Niemiec, gdyż ten kraj jest obecnie najsilniejszą gospodarką w Europie. Twórcy ordoliberalizmu natomiast dokonali cudu gospodarczego.