Kruszwica przed wybuchem Powstania Wielkopolskiego – o powstaniu Narodowej Rady Ludowej

Jutro obchodzić będziemy 97 rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Publikujemy opracowanie Bartłomieja Grabowskiego z Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego, poświęcone dążeniom kruszwiczan do niepodległości.

Trwający od 1871 r. w zaborze pruskim ucisk i eksterminacja żywiołu polskiego przyczyniły się do obudzenia ducha polskiego, świadomości odrębności narodowej i scementowania wszystkich warstw społecznych w dążeniu do wywalczenia niepodległości. Społeczeństwo polskie miasta Kruszwica było przygotowane do walki, nie tylko militarnie, ale również duchowo.

 

Duże zasługi miała tu przede wszystkim organizacja „Sokół” z jej wieloletnim prezesem Tadeuszem Karłowskim. Formalnie była to organizacja apolityczna i sportowa, w rzeczywistości ideowo wychowawcza w duchu narodowym i patriotycznym. Członkowie ćwiczących drużyn „Sokoła” kruszwickiego uważali się słusznie za przyszłych dowódców narodowego wojska polskiego. Ćwiczenia lancą, szpadą, praktykami pozorującymi karabiny, biegi z przeszkodami, co sobotnie i niedzielne długie wycieczki z busolą w ręku były niczym innym, jak zaprawą żołnierską. Pierwsza wojna światowa poczyniła i w „Sokole” kruszwickim wyrwy, niemniej ci druhowie, którzy wojnę przeżyli i powrócili do Kruszwicy, wzięli czynny udział w powstaniu, i to na stanowiskach eksponowanych.

 

W tym samym duchu patriotycznym wychowały swych członków Klub Wioślarski, Towarzystwo Śpiewacze, Harcerstwo i liczne stowarzyszenia zawodowe, zrzeszające w swych szeregach wyłącznie Polaków. Organizacje te promieniowały swą pracą na ludność wiejską z okolic Kruszwicy. Ludność ta na równi z kruszwicką wzięła liczny udział w Powstaniu Wielkopolskim. Klęska armii niemieckiej na frontach wojennych i wybuch rewolucji w Niemczech 9.XI 1918 r. oraz upadek cesarstwa niemieckiego – prócz naturalnego podniecenia społeczeństwa kruszwickiego – dały hasło do działania wolnościowego.

 

Wzorując się na Poznaniu, gdzie 10.XI 1918 r. powstała Rada Żołniersko-Robotnicza, tworzyły się także Rady we wszystkich miastach regencji poznańskiej i bydgoskiej. W Inowrocławiu również 10.XI utworzyła się taka Rada, która już następnego dnia rozszerzyła swoje kompetencje, przekształcając się w Radę Żołniersko-Robotniczo-Obywatelska na miasto i powiat Inowrocław. Jako pełnomocnik tej Rady przybył do Kruszwicy ks. Wilkans w celu zorganizowania podobnej instytucji. Niestety, w ogólnie panującym chaosie sprawa nie była uprzednio dostatecznie przygotowana i uzgodniona z miejscowymi przywódcami większości polskiej. Jakkolwiek ks. Wilkans na wiecu zwołanym na rynku przemawiał w duchu polskim, w wyniku przeprowadzonych wyborów do Rady weszli sami Niemcy. Choć zachowanie się Rady w swej działalności było nienaganne i na pozór przychylne wobec ludności polskiej, sam skład jej nie budził zaufania u Polaków. A to tym więcej, że Rada Żołniersko-Robotnicza miała so swej dyspozycji 50 żołnierzy, tak zwanego Heimatschutzu (niemieckie oddziały „ochrony ziemi rodzinnej”), przysłanych z garnizonu inowrocławskiego. Oddział ten mający rzekomo zapewnić bezpieczeństwo ludności, w świadomości Polaków stanowił groźbę dla wszelkich odruchów narodowych. Toteż wzorem innych miast utworzyła się czysto polska Rada Ludowa, w skład której weszli poważniejsi obywatele, prezesi stowarzyszeń oraz żołnierze z frontu, byli aktywni członkowie organizacji polskich. Między innymi: Roman Marcinkowski, Wacław Sołtysik, Zygmunt Prusinowski, Kazimierz Pelz, Julian Czosnowski, Wacław Burchardt, Tadeusz Korłowski, Jan Ceremus, Stanisław Miśkiewicz, Franciszek Nowicki. Rada ta wysłała delegację do Rady Żołniersko-Robotniczej, domagając się, aby do swego składu dokooptowała delegatów polskich. Gdy tę propozycję pominięto milczeniem, postanowiono zreorganizować Radę Ludową i przystąpić do zrzeszenia wszystkich osiągalnych, zdemobilizowanych żołnierzy, wtajemniczając ich w dalsze cele, tj. przejęcia władzy w polskie ręce. W skład zarządu weszli prócz wymienionych członków podporucznicy z armii niemieckiej: Czesław Prusinowski, Ignacy Nowak, Antoni Nowak, Józef Urbanek i inni. Przewodniczącym nowej Rady wybrano doskonałego organizatora Wacława Sołtysika, sprawy zaś wojskowe powierzono Czesławowi Prusinowskiemu. Teren Kruszwicy i okolicznych wsi podzielono na rejony, przydzielając je członkom Zarządu na werbunek. W krótkim czasie zdobyto 450 członków.

 

Napięcie wśród mieszkańców wzrosło, gdy w końcu listopada przybył do Kruszwicy batalion Grenzschutzu (niemieckie odziały „obrony granic”), liczący 600 żołnierzy. Dowódca batalionu kapitan Contack i jego sztab oraz 200 żołnierzy zakwaterowało się w mieście, 400 zaś rozlokowano placówkami we wsiach wzdłuż byłej granicy rosyjsko-niemieckiej. Placówki obsadziły wioski: Jerzyce, Rzeczyce, Witowice, Chełmce, Głębokie, Zaborowo, Maszenice, Piaski, Skotniki i Papros, na linii długości 20 km.

 

Sytuacja taka pokrzyżowała zamysły organizacji polskiej. Z uzbrojonymi siłami niemieckimi należało się poważnie liczyć, a dalsze prace organizacyjne zakonspirować. Ponieważ prace dotychczasowe nie uszły uwagi Rady Żołniersko-Robotniczej, Rada Ludowa zdecydowała zgłosić swoje istnienie kapitanowi Contackowi. Jako cel organizacji podano: pomoc materialną zdemobilizowanym żołnierzom, staranie o pracę, udzielanie porad prawnych itp. Contack zaakceptował istnienie organizacji.

 

W kilka dni później, w celu zbadania sprawności i stanu gotowości zreformowanej organizacji, zarządzono przedpołudniową zbiórkę na rynku kruszwickim. Po apelu zgromadzeni żołnierze mieli udać się w zwartych szeregach do kościoła.

 

Kapitana Contacka poinformowano, że chodzi tutaj o udział żołnierzy w nabożeństwie o charakterze dziękczynnym, za szczęśliwy powrót z wojny. Na zbiórkę przybyło 500 byłych żołnierzy armii pruskiej, ubranych w niemieckie mundury, przebrane biało-czerwonymi kokardami. Pruskie emblematy na czapkach żołnierze zastąpili polskimi orzełkami.

 

Maszerująca z rynku potężna – jak na warunki 3 tysięcznego miasteczka – kolumna wywarła olbrzymie wrażenie na mieszkańcach Kruszwicy i na sztabie kpt. Contacka. Kolumnę, ze sztandarem kruszwickiego „Sokoła”, prowadził ppor. Prusinowski. Żołnierze maszerowali w luźnym szyku, nie podzieleni na kompanie, aby nie wzbudzać podejrzeń Niemców.

 

W trzy dni po manifestacji Zarząd Rady wysunął wobec Contacka postulat o przyjęcie zwolnionych żołnierzy do straży pogranicznej i uzupełnienie jej placówek w połowie Polakami. Jako powód żądania podano: 1) danie zajęcia zdemobilizowanym, bezrobotnym żołnierzom, 2) wzmożenie zaufania ludności do takiego składu osobowego placówek.

 

Contack zapewnił delegatów o słuszności żądań, obiecując sprawę przedstawić swej władzy. Dni mijały bez rezultatu. Przeciwnik grał na zwłokę, nie dowierzając Radzie i śledząc jej działalność. Ścisłej inwigilacji dowodzi wydarzenie w Cukrowni. Gdy robotnicy Cukrowni z pobudek ekonomicznych urządzili na zamkniętym podwórzu zebranie, rychło zjawił się Contack ze swoim sztabem i strażą. Wyraził niezadowolenie, że nie zgłoszono u niego zebrania i dowiadywał się, czy są obecni Sołtysik i członkowie Straży Ludowej. Fakty te zmusiły Radę do wzmożenia pracy organizacyjnej i większego zakonspirowania się. Zebrania odbywały się w mieszkaniach prywatnych albo w lokalu Daleszyńskiego czy Szeferowej. Nawiązano porozumienie z obywatelami wiosek pogranicznych z załogą Grenzschutzu, wtajemniczając ich w plany i zlecając dalszą pracę organizacyjną. Wkrótce poczyniono przygotowania do wyzwolenia Kruszwicy.

 

Źródło: publikacja Franciszka Nowickiego, Wspomnienie o udziale Kruszwiczan w Powstaniu Wielkopolskim 1919 r., Toruń 1965.

 


Jutro przedstawimy z kolei historię ,,Baonu Nadgoplańskiego”, wywodzącego się z Kruszwicy oddziału, który odegrał ważną rolę w Powstaniu Wielkopolskim. Później oddział ten został przemianowany na 5 pułk strzelców wielkopolskich.