Przyłęki się buntują. Białe Błota mają problem, zyskać może Bydgoszcz



Podczas wtorkowych obrad Rady Gminy Białe Błota mieszkańcy Przyłęk zarzucali wójtowi i radnym, że ich wieś jest marginalizowana. Padły groźby odłączenia sołectwa od gminy Białe Błota, bądź zaprzestania płacenia na jej rzecz podatków. Ta druga groźba wydaje się dość poważna i niepozbawiona podstaw. Sołectwo Przyłęki liczy około tysiąca mieszkańców.

Gmina wiejska Białe Błota liczy dość duży obszar, który tworzy kilka wsi. Powoduje to trudności w sprawnym zarządzaniu od strony samorządowej. Na wczorajszej sesji Rady Gminny widać było, że reprezentanci poszczególnych sołectw, wybrani w jednomandatowych okręgach wyborczych, tak naprawdę ze sobą rywalizują.

 

Przybyli na sesję mieszkańcy Przyłęk dawali do zrozumienia, że czują się przez władze gminny marginalizowani. Głównym przedmiotem sporu była budowa świetlicy kulturalno-sportowej w Przyłękach. Mieszkańcy upominali się, iż obietnicę realizacji tej inwestycji składał im w kampanii wyborczej wójt Maciej Kulpa i część radnych. Oczekiwali oni, że w budżecie gminy na rok 2016 znajdzie się na ten cel kwota 100 tys. zł.

 

Jeden z mieszkańców nie krył, że jeżeli ich sołectwo będzie dalej w taki sposób traktowane, to mogą podjąć bardziej zdecydowane środki – Skrzykniemy się i ubędzie wam 100 PIT-ów – odgrażał się. W praktyce nie byłoby to trudne, wystarczy bowiem, że osoby te przemeldowały się na adresy rodzin w Bydgoszczy. Wówczas spadłyby dochody gminy Białe Błota, na rzecz gmin do których przemeldowaliby się mieszkańcy, czyli głównie Miasta Bydgoszczy.

 

Na wójcie Macieju Kulpie zarzuty autorstwa mieszkańców Przyłęk zrobiły wrażenie, dlatego zaproponował korektę do budżetu gminy na rok 2016, która zakładała zabezpieczenie kwoty 100 tys zł, gdyby udało się uzyskać dotację z Unii Europejskiej dla budowy świetlicy. Okazało się jednak, że nie ma on posłuchu w Radzie Gminny, która odrzuciła ten wniosek.