SLD na zakręcie



W ostatnim czasie coraz więcej osób, w tym działaczy SLD zadaje sobie pytanie co dalej z tą partią, bo w okresie III Rzeczypospolitej notowania nie były nigdy tak trudne. W samej organizacji zaczyna robić się coraz bardziej gorąco, o czym świadczy zawieszenie w prawach członka byłego przewodniczącego Grzegorza Napieralskiego i rozwiązania struktur partyjnych w zachodniopomorskim (gdzie obok kujawsko-pomorskiego lewica miała zawsze najwyższe poparcie).

 

Piątek 9 stycznia przyniósł Sojuszowi Lewicy Demokratycznej trzy ważne informację. Po długiej chorobie zmarł Józef Oleksy, były premier, który na pewno był jedną z legend SLD, choć w ostatnim czasie w życiu partii nie uczestniczył. Leszek Miller przedstawił tego samego dnia kandydatkę na prezydenta RP dr Magdalenę Ogórek, prezenterkę telewizyjną (dzień śmierci Oleksego zdaje się nie najlepszym dla tego typu konferencji prasowych terminem). Najważniejszą informacją z punktu widzenia politycznego wydaje się jednak zawieszenie w prawach członka SLD Grzegorza Napieralskiego, byłego przewodniczącego tej partii i kandydata na prezydenta RP w roku 2010. Przyczyną zawieszenia miała być krytyka wewnętrznej sytuacji w partii.

 

Na Facebook-u wielu bydgoskich działaczy wyraziło swoją solidarność z Napieralskim. Co specjalnie nie powinno dziwić, gdyż w 2010 roku w dwóch województwach Napieralski uzyskał powyżej 17% – w zachodniopomorskim i kujawsko-pomorskim. Średni wynik krajowy kandydata SLD wyniósł 13.68%.

 

Napieralski podjął się trudnego zadania

W roku 2005 po latach rządów Leszka Millera SLD poniosło sromotną porażkę wyborczą. Ostatnie miesiące tych rządów kojarzyły się z coraz to nowszymi aferami. Początkiem była słynna afera Rywina. Od tego momentu na polskiej scenie politycznej rozpoczął się okres dominacji PO – PiS. SLD będące w trudnej sytuacji postawiło na młodego Grzegorza Napieralskiego, który widać, że chciał zmian wewnętrznych. W partii wzrosło bowiem za jego czasów znaczenie ludzi młodych kosztem starszych działaczy.

 

W roku 2010 kandydatem na prezydenta miał być Jerzy Szmajdziński, który w kwietniu 2010 roku zginął razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim w katastrofie smoleńskiej. Wówczas Napieralski zdecydował się wziąć odpowiedzialność i wystartował w przyśpieszonych wyborach. Te jego kilkanaście procent dla SLD było dużym sukcesem.

 

SLD może zejśc ze sceny

Później do steru powrócił jednak Leszek Miller, który w międzyczasie miał nieudaną przygodę w Samoobronie Andrzeja Leppera. Wybory w roku 2014 okazały się dużą klęską lewicy. Do Parlamentu Europejskiego co prawda w naszym województwie i samej Bydgoszczy Janusz Zemke uzyskał fenomenalny wynik, to już jednak w skali kraju było beznadziejnie. Wybory samorządowe to jeszcze większa porażka – SLD traci swój bastion czyli Włocławek, ale także i powiat nakielski. Rozmiary porażki są tym jednak większe, że zdarzyły się w kujawsko-pomorskim powiaty, gdzie nie zarejestrowano nawet list wyborczych.

 

Kilka tygodni temu swoją krytykę sytuacji wewnątrz SLD wyraził były bydgoski poseł Grzegorz Gruszka, który powiedział naszej redakcji wprost – Jeżeli nie będzie zmian to SLD może zejść ze sceny.