Rząd szuka mieszkań dla polskich rodzin, które ewakuowane były kilka tygodni temu z terenów objętych działaniami wojennymi na Ukrainie. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy – na Bydgoszcz liczy nie może.
Gród nad Brdą udzielił już schronienia dwóm rodzinom, które ewakuowane były z Donbasu. Taką deklarację władze naszego miasta wyraziły jako pierwsze, po apelu do samorządowców ze strony minister Teresy Piotrowskiej. Ratusz ma twierdzić, że po przyjęciu tych dwóch rodzin, nie mamy możliwości przyjęcia większej ilości.
Wojewoda Mikołaj Bogdanowicz zaapelował do samorządowców z kujawsko-pomorskiego o wsparcie przy osiedlaniu repatriantów.
Nie ma również jednoznacznego stanowiska w sprawie przyjęcia przez Bydgoszcz imigrantów, w ramach tzw. relokacji w Unii Europejskiej. Przed wyborami parlamentarnymi władze Bydgoszczy utożsamiały się ze stanowiskiem Unii Metropolii Polskich. To zgromadzenie największych polskich miast wyraziło pogląd, że imigranci mogą zostać przyjęci, ale pierw Rada Ministrów powinna przedstawić zasady finansowania ich pobytu. Dopiero wówczas UMP podejmie decyzję o ewentualnym ulokowaniu przybyszów w dużych miastach. Z naszych informacji wynika, że do tej pory, Rada Ministrów tej kwestii jeszcze nie rozstrzygła.
Po ostatnich wydarzeniach z udziałem prezydenta Rafała Bruskiego wiele osób może zadawać sobie pytania, czy faktycznie Bydgoszcz nie ma możliwości pomocy repatriantom (miasto musi dbać przecież przede wszystkim o potrzeby mieszkalne swoich obywateli), czy jest to element konfrontacyjnej polityki wobec rządu.