W piątek NSZZ Solidarność złożyło na ręce Marszałka Sejmu obywatelski projekt ustawy mający ograniczyć handel w niedzielę. Inicjatywę pracowników Sekcji Krajowej Pracowników Handlu poparło 518 tys. Polaków, gdy próg wystarczający do wniesienia obywatelskiego projektu wynosi 100 tys. podpisów. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński dość życzliwie podszedł do inicjatywy Solidarności i zapowiedział, że inicjatywa będzie dość szybko procedowana.
Złożenie projektu wywołało już duże emocje, jedni wieszczą straty dla gospodarki, padają również zarzuty dotyczące ograniczania wolności handlu. Spodziewać się możemy bowiem, że stracą duże centra handlowe, które w Polsce zostały zdominowane przez zagraniczny kapitał – największe bydgoskie centrum Zielone Arkady jest własnością firmy ECE Projektmanagement G.m.b.H. & Co. KG z Hamburga. Z drugiej strony mamy natomiast pracowników handlu, którzy jak wynika z licznych badań, w niedziele nie chcieliby pracować, a wymuszany przymus pracy w niedziele oceniają jako czynnik stresogenny.
Ponadto stosowane w handlu, szczególnie wielkopowierzchniowym, systemy i rozkłady czasu pracy, nie tylko powodują, że ze względu na wysokie obroty sklepów pracownicy są zatrudniani w niedziele , ale również te dni tygodnia pracy są dla nich zaplanowane w grafiku i stanowią dni, za które pracodawcy nie płacą dodatkowego wynagrodzenia, bowiem praca w równoważnym systemie czasu pracy powszechnie stosowanym w placówkach handlowych uniemożliwia otrzymanie dodatków – czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy.
Co zakłada projekt?
Ograniczenie handlu dotyczyć będzie przede wszystkim dużych sklepów. W małych sklepach, gdzie handel prowadzi bezpośrednio właściciel, sprzedaż będzie dozwolona. Projekt nie mówi jednak o wszystkich niedzielach, bowiem w ciągu roku planowane jest kilka wyjątków np. w ostatnią niedzielę stycznia, czy w ostatnią niedzielę przed świętami Wielkiej Nocy. Ponadto w Boże Narodzenie i w Wielką Sobotę handel dozwolony będzie tylko do godziny 14:00.
Wejście przepisów w takim kształcie z jednej strony uderzy w duże sieci handlowe, z drugiej zaś będzie szansą dla właścicieli małych sklepików, którzy przez ostatnie lata byli wypierani z osiedli przez sklepy wielkopowierzchniowe.