Prezydent i wojewoda chyba się nie lubią



Coraz więcej sygnałów dociera do opinii publicznej wskazujących, iż wojewoda występuje w opozycji wobec władz Bydgoszczy. Tego typu spory nie są dobre dla miast, których dotyczą. Z punktu widzenia politycznego niby nie dzieje się nic nadzwyczajnego, gdyż przy ulicy Jezuickiej rządzi PO zaś Jagiellońskiej PiS. Pozwalam sobie przedstawić analizę pewnych zachowań, które wskazują, iż na nasz lokalny grunt przenoszony jest spór sejmowy.

Rozmawiając z kilkoma politykami, dowiedziałem się w ostatnim czasie, iż początkiem zgrzytów miały być marcowe obchody Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Wówczas administracja prezydenta Rafała Bruskiego miała rzucać wojewodzie kłody pod nogi, przy organizacji uroczystości. Przyznam jednak, że żadnych potwierdzeń tego zarzutu mi nie przedstawiono. W uroczystościach prezydenta reprezentowała Iwona Waszkiewicz, więc z punktu widzenia oficjalnego wszystko wyglądało w należytym porządku.

 

Później mieliśmy obchody Święta Konstytucji 3 Maja, które w tym roku wypadły w sposób wyjątkowo polityczny. Data która miała w zamiarze łączyć naród, tego dnia nas skutecznie dzieliła. Prezydent Bydgoszczy i wojewoda w oficjalnych przemówieniach, atakowali nawzajem swoich przeciwników politycznych.

 

W ostatnim czasie do opinii publicznej zaczęły dochodzić kolejne sygnały, iż mamy do czynienia ze sporem politycznym. Taka sytuacja zaistniała przy okazji organizowania w Toruniu pikniku NATO. Na ostatniej konferencji prasowej wojewoda powiedział wprost, iż wolał organizować imprezę w Toruniu, gdyż według niego prezydent Bydgoszczy i jego administracja w swoich decyzjach jest nieprzewidywalna. Wcześniej głównie w kuluarach mówiono o tym, że władze Bydgoszczy nie wyraziły zgody na przejazd pojazdów pancernych przez miasto podczas manewrów Anakonda. Ratusz natomiast twierdzi, iż poproszono tylko o wykonanie ekspertyz, aby zbadać, czy pojazdy wojskowe nie naruszą konstrukcji bydgoskich mostów drogowych. Mamy zatem słowo przeciwko słowu.

 

Na koniec mamy spór związany z zarządzeniem prezydenta dotyczącym braku jego zgody na organizację na działkach miejskich cyrków ze zwierzętami. Prezydent Bruski przyjął takie zarządzenie kilka miesięcy temu, ostatnio wojewoda zdecydował się je zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Radni PO nie kryją, że w ich opinii jest to polityczne działanie wojewody.

 

Spór nikomu nie służy

Zauważyć możemy zatem tendencję wzrostową tego sporu politycznego, który tak naprawdę, podobnie zresztą jak ten warszawski o Trybunał Konstytucyjny, nie będzie nikomu służył. Być może jedynie mediom, którym taki spór polityczny przyniósłby nieco pożywki, ale to raczej nie tędy droga. Atmosfera sporu politycznego, będzie utrudniać obu organom (prezydentowi i wojewodzie) podejmowanie decyzji, gdyż zawsze pojawi się obawa, iż druga strona będzie widzieć w tym podtekst polityczny.

 

Kto za kim stoi?

Na koniec warto wyjaśnić pewne powiązania polityczne. Prezydent Rafał Bruski uczestniczył swego czasu w manifestacjach antyrządowego KOD, jednym ze zgromadzeń nawet podskakiwał podczas skandowania hasła – kto nie skacze ten za PiS-em. Bruski zachowuje się zatem przede wszystkim jako lojalny działacz PO, zresztą nie bez powodu zyskał już w stolicy renomę zaliczenia do czwórki najbardziej aktywnych na tym polu prezydentów miast (obok: Warszawy, Poznania i Gdańska).

 

Jeżeli zaś chodzi o wojewodę Mikołaja Bogdanowicza, to jego nominacja na tę funkcję wskazywana była przez jedną z frakcji w Prawie i Sprawiedliwości, która zresztą obsadziła jego gabinet polityczny w Urzędzie Wojewódzkim. Radni związani z tą frakcją najaktywniej dążą do sporu w życiu bydgoskiego samorządu, czego przykładem było zwołanie nadzwyczajnej sesji o odwołanie przewodniczącego Zbigniewa Sobocińskiego z funkcji. Ostatnio pojawiły się również zapowiedzi podjęcia inicjatywy zmiany nazwy Mostu Uniwersyteckiego, co skutkować będzie dużą awanturą polityczną w mieście. Jak udało mi się ustalić, podczas kongresu partii, w zespole redagującym treść uchwały w sprawie nazwy mostu, dość aktywnie pracował jeden z doradców wojewody, który mieszka w powiecie inowrocławskim. W ostatnim czasie wojewoda miał również uczestniczyć w posiedzeniu klubu radnych PiS, co może budzić pewne wątpliwości, czy przedstawicielowi administracji rządowej w terenie, taka działalność po prostu przystoi.