Bydgoskie uczelnie wyższe może czekać rewolucja



Nowy projekt ustawy regulujący zasady funkcjonowania uczelni wyższych w Polsce ma zostać zatwierdzony na wrześniowym Narodowym Kongresie Nauki w Krakowie. Znamy już jednak pomysły opracowane przez naukowców, które zwyciężyły w konkursie zorganizowanym przez resort Jarosława Gowina. Kierunki zmian mogą okazać się niezbyt łaskawe dla chociażby Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

Zespół pod kierownictwem prof.. Huberta Izdebskiego proponuje, aby podzielić kierunki studiów na: regulowane, uniwersyteckie i nieregulowane. Te pierwsze dotyczyć miałyby zawodów zaufania publicznego i oparte o podobną zasadę jak dzisiaj odbywa się kształcenie lekarzy. Również w zawodach m.in. prawniczych czy pedagogicznych wprowadzono by limity kształcenia oraz kończący studia egzamin państwowy. Uczelnie chcąc uzyskać dotację z ministerstwa na kształcenie na tych kierunkach musiałyby startować w konkursach, również na szczeblu centralnym wprowadzone miałyby być limity kształcenia na tych kierunkach w ramach studiów płatnych w całości przez studenta.

 

Powyższa regulacja może uderzyć w UKW głównie w kwestii kształcenia pedagogów, w czym bydgoska uczelnia się specjalizuje. Na kierunki pedagogiczne prowadzone są bowiem dość szerokie nabory. Jeżeli kształcenie w tym zawodzie będzie centralnie sterowane, to można się spodziewać, chociażby z powodu nikłego zapotrzebowania na nauczycieli, wprowadzenie ograniczeń.

 

W przypadku kierunków uniwersyteckich, czyli traktowanych jako strategicznych dla rozwoju państwa, również ministerstwo będzie przeprowadzać konkursy na dotowanie kształcenia. Uczelnie, które się nie załapią, będą mogły jednak w ramach pewnych limitów prowadzić odpłatnie kształcnie na nich.

 

Kierunki nieregulowane, jak sama nazwa wskazuje, nie będą objęte centralnymi regulacjami. Nie będą jednak również opłacane przez państwo.

 

 

Jedna z kontrpropozycji wobec koncepcji prof. Izdebskiego, autorstwa dr hab. Arkadiusza Radwana zakłada natomiast zmiany w przepisach w kierunku doprowadzenia do sytuacji, że uczelniom wyższym najbardziej będzie opłacało się prowadzić badania naukowe, a mniejszy nacisk kłaść na dydaktykę.