Część polityków Zjednoczonej Prawicy może chcieć zachować status quo w województwie?



Przyszłoroczne wybory do Sejmiku Województwa mogą okazać się bardzo ciekawe, bowiem dzisiaj trudno jest nawet przewidzieć jaka koalicja będzie rządzić. W Bydgoszczy głównie zadawane dzisiaj pytania to – czy zakończy się era rządów Piotra Całbeckiego? Czy pierwszy raz w historii województwa marszałek nie będzie związany z Toruniem?

Do podjęcia rozważań w tym temacie skłoniły mnie ostatnie ruchy jakie działy się w obozie Zjednoczonej Prawicy – wykluczony w pierwszych miesiącach kadencji z Prawa i Sprawiedliwości za ,,kolaborację” z marszałkiem z PO (taki był praktyczny zarzut) wiceprzewodniczący sejmiku Adam Banaszak, kilka dni temu został szefem struktur partii Jarosława Gowina w okręgu bydgoskim. Wicepremierowi Jarosławowi Gowinowi nie przeszkodziło w tej nominacji na to, iż dla bydgoszczan Banaszak jest postacią anonimową i fakt, iż przez lata związany był z Toruniem, chociażby jako radny miejski, raczej sympatii mieszkańców Bydgoszczy mu nie przyniesie. Dla Gowina istotniejsze zapewne było to, iż żona Banaszaka pracuje w biurze posłanki Iwony Michałek z okręgu toruńsko-włocławskiego.

 

Przypomina mi to działanie Gowina, sposób w jaki zachowali się włodarze Platformy Obywatelskiej w 2014 roku, gdy chcieli z naszego okręgu do Parlamentu Europejskiego wysłać Jana Vincenta Rostowskiego, który nie wiedział nawet jak wymawia się nazwę największego miasta w województwie. Z gąską w Brukseli się jednak nie przywitał, bowiem na drodze stanęli mu wyborcy z Bydgoszczy. Podobną bezczelność wobec bydgoszczan zastosowała również lewica rok później, starając się uniemożliwić zostanie posłem radnemu wojewódzkiemu Romanowi Jasiakiewiczowi – kto wie, czy utracone w ten sposób głosy nie sprawiły, iż lewicy nie ma w Sejmie. Mam teraz nadzieję, że w podobny sposób bydgoszczanie ukażą wicepremiera Gowina.

 

Wydarzenia z ostatnich dni pokazują, iż o wyborze nowego marszałka nie zdecydują tylko politycy Prawa i Sprawiedliwości, ale też swoje będzie chciała przez wicepremiera ugrać również posłanka Michałek. Na szczeblu sejmiku Porozumienie liczy już trzech radnych, stąd też to środowisko będzie mogło dużo namieszać w trakcie wyborów samorządowych i po ich zakończeniu. Skoro niedawno z Porozumieniem związał się prezydent Torunia, to nie powinno nikogo zaskoczyć, jeżeli za jakiś czas środowisko Gowina wzmocni nawet Całbecki – oczywiście jako plan ,,B”, gdyby znacząco spadły notowania Platformy Obywatelskiej, gdzie po kapitulacji bydgoskich struktur, Całbecki jako kandydat tej formacji na marszałka jest wręcz niezagrożony.

 

W naszym województwie możliwy wydaje się też scenariusz budowania koalicji PO – PiS, niegdyś mieliśmy dość egzotyczną koalicję, gdzie wspomniane formacje wzmocnili jeszcze koalicjanci z Ligii Polskich Rodzin i Samoobrony.

 

Jest na pewno wiele niewiadomych – również dzisiaj nie można z pełną pewnością stwierdzić, czy w wyborach do kujawsko-pomorskiego sejmiku będzie wspólna lista Zjednoczonej Prawicy, niekoniecznie bowiem toruńscy politycy PiS mogą chcieć popierać prezydenta Zaleskiego, inowrocławskim strukturom nie podoba się wystawienie już teraz kandydata na prezydenta przez ,,Porozumienie”, bez porozumienia z PiS-em. Jeżeli nie uda się dogadać, wówczas środowisko Gowina może mieć problem nawet z przekroczeniem progu wyborczego i wypaść z tej wielkiej wojewódzkiej polityki, do której tak niespodziewanie weszło.