Czy w SLD znajdzie się lokomotywa, która wprowadzi SLD do sejmiku?

Fot: Archiwum

Dla ścisłego kierownictwa kujawsko-pomorskich struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej radny Roman Jasiakiewicz jest traktowany jako zdrajca, stąd też nie zanosi się na to, iż polityk ten wystartuje z listy lewicy w przyszłym roku. To jednak dzięki wysokiemu poparciu Jasiakiewicza lista SLD przekroczyła w 2014 roku próg wyborczy i zdobyła dwa mandaty radnych. Stąd też polityk ten jest lewicy potrzebny.

Po wyborach do Parlamentu Europejskiego wiosną 2014 roku województwo kujawsko-pomorskie zostało okrzyknięte bastionem polskiej lewicy. Wynik Janusza Zemke faktycznie mógł budzić podziw. Jednak już pół roku później SLD odnotowało wielką klęskę, cudem uzyskując zaledwie dwa mandaty radnych, nie spełniając nawet warunków formalnych, aby zarejestrować klub. Tak fatalnie sytuacja lewicy na szczeblu sejmiku w dziejach województwa kujawsko-pomorskiego nie było nigdy. Czasy, gdy to SLD desygnowało marszałka województwa, pozostają dzisiaj dla działaczy lewicy tylko nostalgią.

 

W 2014 roku kandydujący z Bydgoszczy Roman Jasiakiewicz przez swoje fenomenalne poparcie, wywalczyć SLD udział w podziale mandatów, tym samym wciągając do sejmiku wybranego z Włocławka Stanisława Pawlaka. Pozostali kandydaci SLD, z uwagi na niskie poparcie w swoich okręgach przepadli. Rok później po tym jak kierownictwo SLD stawało na głowie, aby nie znalazło się na liście wyborczej do Sejmu miejsce dla Jasiakiewicza (obawiano się, że będzie zagrożeniem dla mandatu startującego z pierwszego miejsca spadochroniarza Krzysztofa Gawkowskiego), drogi radnego wojewódzkiego i partii wówczas jeszcze Leszka Millera, się rozeszły.

 

Część działaczy bydgoskiego SLD, w tym ci którzy będą tworzyć listy wyborcze, do Romana Jasiakiewicza podchodzi z dużą niechęcią. Sojusz Lewicy Demokratycznej ma jednak inny problem, związany z brakiem lokomotywy i tym, że za rok lista SLD może nawet nie przekroczyć progu wyborczego. Dużo zależeć będzie zatem od tego czy niechęć zwycięży w SLD ze zdrowym rozsądkiem.

 

Sam radny Roman Jasiakiewicz, o ile jest rozmowy na wiele tematów, to pytania o wybory od razu ucina. Zdając sobie chyba sprawę, z bezsensowności prowadzenia tego typu rozważań, w obecnej sytuacji.

 

Naturalną liderką dla listy SLD do sejmiku wydaje się była radna Elżbieta Krzyżanowska. Problem jednak w tym, że niskie poparcie dla SLD w roku 2014 to w pewnym sensie zasługa jej polityki. Przypomnijmy, partia lewicowa próbowała się układać z marszałkiem, popierając chociażby niekorzystną dla Bydgoszczy Strategię Rozwoju Województwa 2020 (znajdują się w niej m.in. zapisy o metropolii bydgosko-toruńskiej). Trwająca od 3 lat kadencja przyniosła znacznie bardziej asertywne podejście bydgoskich radnych, stąd też urosły również oczekiwania bydgoszczan w stosunku do działalności swoich wybrańców w sejmiku.