Na bydgoskiej ulicy jednym z głównych argumentów podnoszonych przeciwko prezydentowi Rafałowi Bruskiemu przez środowisko Kukiz15 ma być obawa, iż prezydent doprowadzi do przyjęcia przez Bydgoszcz uchodźców. Lider środowiska poseł Paweł Skutecki natomiast nadal twierdzi, iż Polska utrudnia uzyskanie wiz przez obywateli, gdzie wyznawcy islamu stanowią duży procent.
Podczas środowej sesji Rady Miasta Bydgoszczy prezydent Rafał Bruski pytany o kwestię uchodźców dał do zrozumienia, iż postępowania akurat posła Skuteckiego (lider akcji referendalnej) nie rozumie, bowiem on wielokrotnie akurat upominał się o interes obywateli Bliskiego Wschodu – głównie Iraku (formalnie kraj objęty wojną) i Palestyny.
Skutecki od kilku miesięcy przewodniczy Parlamentarnemu Zespołu ds. Dialogu Międzykulturowego. W tym roku gościł w Iraku, po powrocie z którego uważa, że obywatele tamtego kraju są poszkodowani przez polskie służby dyplomatyczne przy przyznawaniu wiz. Głównie chodzi o to, że jako Polska wydajemy wizy na zbyt krótko. Temu zagadnieniu poświęcone było posiedzenie zespołu na początku maja.
– Nie istnieją żadne wewnętrzne dokumenty w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, które by oblikowały polskie konsulaty na całym świcie, do różnego traktowania obywateli ze względu na ich obywatelstwo – stwierdził na początku posiedzenia poseł Paweł Skutecki, po czym przedstawił swoją tezę – Natomiast praktyka pokazuje, że prawdopodobnie tak to właśnie wygląda, dlatego chcieliśmy właśnie dzisiaj porozmawiać o tym skąd się bierze tak różne traktowanie prawa unijnego przez konsulaty polskie, francuskie czy włoskie.
Zdaniem bydgoskiego parlamentarzysty Francja czy Niemcy znacznie lepiej traktują obywateli Bliskiego Wschodu.
Z tym zarzutem nie zgodził się jednak przedstawiciel MSZ – Ze zdziwieniem przyjęliśmy te komentarze ze strony posłów (…) W momencie kiedy czysto teoretycznie pojawi się nam biznesmen, który chce prowadzić działalność gospodarczą i szuka np. kontrahentów. Ta osoba wiąże przykładowo swoją przyszłość z naszym krajem na okres roku, natomiast z dokumentów wynika, że on tych kontaktów jeszcze nie ma i wysłał dwa, trzy maile do polskich przedsiębiorstw i otrzymał niezobowiązującą informację, że ktoś się z nimi spotka. Pojawia się u konsula i deklaruje chęć wyjazdu do jednej firmy w Polsce i zakładamy, że jest to pierwsza wiza tego dżentelmena, to wtedy konsul jest związany wnioskiem, ta osoba ma kupiony bilet na 7 i powrót na 14 oraz jedno niezobowiązujące spotkanie w Polsce, to nie ma podstaw, aby wydać mu wizę na trzy lata – bronił MSZ polskich konsuli.
W dalszej części poruszono również kwestie związane z bezpieczeństwem i potrzebą zachowania integralności strefy Schengen. Ostatecznie poseł Skutecki pod koniec posiedzenia sprawiał wrażenie przekonanego do racji MSZ. Okazuje się jednak, że nie do końca, bowiem w ubiegłotygodniowym wywiadzie z bydgoskim oddziałem Gazety Wyborczej stwierdził – Niepotrzebnie utrudniamy zdobywanie wiz dla osób zajmujących się biznesem. Oni i tak przylatują, ale przez Niemcy, które na tym zarabiają. Procedury wizowe w Schengen są skomplikowane i drogie.
Dodatkowo parlamentarzysta stoi na stanowisku, że jego działalność nie ma nic wspólnego z przyjmowaniem uchodźców.
Komentarz autora:
Sąsiadująca z nami Republika Federalna Niemiec można powiedzieć, że stała się już społeczeństwem wielokulturowym. Nie jest to jednak efekt działań kanclerz Angeli Merkel i ostatniej fali uchodźców, bowiem Niemcy prowadzili otwartą politykę imigracyjną właściwie do połowy XX wieku. Gastarbeiter – tan nazywano obcokrajowców, których przyjechał do RFN w celach zarobkowych. Polityka ta głównie polegała na liberalizowaniu przepisów chociażby wizowych. Później zaczęło się łączenie rodzin.
Nie można zatem wykluczyć, że łatwiejsze uzyskiwanie wiz długoterminowych mogłoby doprowadzić do wzrostu zjawisk migracyjnych w Polsce. Są to jednak tematy na poważniejsze rozmowy, niż pod przenośnymi kioskami ,,Stop uchodźcom”, pod którymi obecnie urzędują współpracownicy Skuteckiego.