Ustawa o związkach metropolitalnych dla Bydgoszczy nie jest idealna



Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski apeluje do posłów, aby podjęli działania, które pozostawią w obrocie prawnym ,,martwą” ustawę o związkach metropolitalnych. Podczas piątkowej debaty w Sejmie usłyszeliśmy natomiast dość niepokojące informacje dotyczące dużej zależności jej od Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju (dokument planistyczny zakładający powstanie metropolii bydgosko-toruńskiej). Trzeba zatem uczciwie spróbować sobie odpowiedzieć na pytanie, czy ta ustawa aby na pewno jest dla nas korzystna.

Dzisiaj tego typu dyskusje prowadzić jest trudno, za sprawą dużej temperatury sporu politycznego. Politycy nie są zainteresowani szukaniem najbardziej optymalnego rozwiązania, ale poszukują ochoczo okazji, aby móc pokazać, że to ich rywale nie chcą czegoś dla Bydgoszczy. Również w takiej atmosferze jednak warto próbować merytorycznie zbadać temat.

 

Podczas piątkowej dyskusji w Sejmie podsekretarz stanu Tomasz Zdzikot stwierdził, że ustawa z 2015 roku nie jest zbyt optymalna dla Śląska, bowiem zakłada odwołanie się do Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju, która wytycza Śląskowi trzykrotnie większą metropolię od realnego zainteresowania samorządowców (zdaniem ministra Zdzikota). Te słowa powinny zapalić nam w Bydgoszczy czerwoną lampkę, bowiem wspomniana KPZK zakłada utworzenie metropolii bydgosko-toruńskiej.

 

Tak to wygląda w samej ustawie o związkach metropolitalnych:

 

 

a tak w KPZK:

 

Jak widzimy – w KPZK2030 używane są wprost takie sformułowania dla Bydgoszczy i Torunia jak ,,bipol” i ,,duopol”. Już kilka miesięcy temu na łamach PopieramBydgoszcz poruszaliśmy idące w parze z KPZK zagrożenia. W marcu podsekretarz stanu Sebastian Chwałek odpowiadając na interpelacje posła Pawła Olszewskiego poinformował jednoznacznie:

Tym samym wydaje się, że dla utworzenia oddzielnych obszarów metropolitalnych obejmujących Bydgoszcz lub Toruń konieczna byłaby odpowiednia zmiana ustawowa albo zmiana zapisów Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju oraz planu zagospodarowania przestrzennego województwa.

Trzeba też przypomnieć, że w podobny sposób wypowiadali się pracownicy ministerstw w rządzie Ewy Kopacz. Podczas prac nad ustawą o związkach metropolitalnych jeden z ministrów wprost stwierdził, że kiedyś mieszkańcy nie będą nawet orientowali się w którym miejscu tkanki miejskiej kończy się Bydgoszcz a zaczyna Toruń.

 

Reasumując

Analizując powyższe stanowiska należy się liczyć z tym, że niezależnie jaki obóz polityczny będzie u władzy, to ustawa o związkach metropolitalnych w obecnej formie raczej i tak nie dopuściłaby do utworzenia Metropolii Bydgoskiej bez udziału Torunia wraz z przynajmniej częścią swojego obszaru funkcjonalnego.

 

Prezydent zapowiada napisanie ustawy

Na konferencji prasowej prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski zapowiedział również, że w momencie gdy ustawa o związkach metropolitalnych przestanie obowiązywać, to bydgoski ratusz napisze projekt dedykowany bezpośrednio potrzebom Bydgoszczy. Można się spodziewać, że taki bydgoski projekt uwzględniłby niedorobienia ustawy z 2015 roku.

 

Patrząc jednak realnie, taki projekt nie miałby większych szans na przebicie się. Spodziewać trzeba się bowiem stanowczej negacji jego ze strony Torunia, stąd też podzieli on los obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej na rzecz utworzenia Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy.