Chcąc zniechęcić bydgoszczan do podpisywania się pod np. referendum o odwołanie prezydenta, można by próbować straszyć mieszkańców, że złożone na liście podpisy mogą być wykorzystane później przez oszustów np. w celu wzięcia wyłudzenia kredytu. Takiego nieczystego zagrania obecnie nikt nie stosuje, za to taka kampania bilboardowa pojawiła się w 2009 roku, gdy próbowano odwołać prezydenta Konstantego Dombrowicza.
,,Uwaga! Kradną dane osobowe. Szanuj swój podpis i PESEL bo mogą być wykorzystane przez oszustów” – takie hasło pojawiło się na bilbordach, za które 14 tys. zapłacił Henryk Pulchny, który tuż po rozpoczęciu zbiórki podpisów o odwołanie Dombrowicza, zawiązał w jego obronie komitet ,,Rozwój dla Bydgoszczy”.
Dla Bydgoszczy nadeszły dobre lata. To wszystko cieszy nas – prawdziwych bydgoszczan i dlatego właśnie postanowiliśmy zrobić wszystko, by nie zepsuła tego grupka politycznych mącicieli – tłumaczył obronę Dombrowicza Pulchny w oświadczeniu.
Dzisiaj Henryk Pulchny już przed możliwością kradzieży danych osobowych nie ostrzega, zachęca za to nawet do podpisywania się pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydenta Rafała Bruskiego. Swoją krytykę wobec obecnego włodarza miasta wyraził w towarzystwie radnego Bogdana Dzakanowskiego. Zarzucał Bruskiemu działanie na niekorzyść przedsiębiorców, za przykład podając siebie. Przez wiele lat był bowiem właścicielem warzywniaka na roku ulic Gdańskiej i Śniadeckich.