W samorządzie ubóstwiają niezgodę (komentarz)

Marek Tulliusz Cyceron za największego demona republik uważał niezgodę. Idąc tokiem tej myśli odnoszę wrażenie, że w trakcie ostatniej sesji Rady Miasta Bydgoszczy cześć temu demonowi oddano nie raz. I to jest właśnie największa bolączka bydgoskiego samorządu, przyzwyczajenie do wszechobecnej niezgody.

Jednym z punktów tej sesji była informacja marszałka w sprawie realizacji projektu EMMA. Można było się spodziewać, że dyskusja będzie szersza i obejmie całe zagadnienie dotyczące budowy węzła multimodalnego w Bydgoszczy. Z racji tego, że na PopieramBydgoszcz.pl pisałem dość dużo multimodalności, tym razem pozwolę sobie nie wchodzić w tematykę głębiej. Z powodu tego punktu na sesję przybył radny wojewódzki Roman Jasiakiewicz, aby zabrać głos w dyskusji. Przyznam, że z dużym uznaniem obserwowałem jak kolejne dziesiątki minut, do około dwóch godzin, czekał, aż radni ustalą porządek obrad, co w chwili opanowania sali przez niezgodę nie było łatwo. Na tej sesji Jasiakiewicz powiedział dość ważne słowa, wskazujące, iż Bydgoszcz nie może stawiać wszystkiego na rozwój dróg wodnych i w pierwszej kolejności musimy się skupić na powstaniu kolejowego terminalu intermodalnego. Niestety w trakcie procedowania tego punktu na sali nie było wielu radnych, którzy po emocjonującej, pełnej niezgody kłótni, musieli wyjść odreagować.

 

Można powiedzieć, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Dla jednych będzie to rozwój Bydgoszczy jako ważnego węzła multimodalnego, dziejowa szansa dla naszego miasta, a dla innych lokacja pomnika i to jak będzie nazywał się jeden z parków. Na te dwa wydające się dość mało ważne zagadnienia, radni poświęcili jakieś dwie godziny. Najpierw dość gorąco debatowano, czy w ogóle Rada Miasta Bydgoszczy ma dyskutować na sesji o lokacji pomnika Żołnierzy Wyklętych, czego oczekuje komitet obywatelski. Po pełnej niezgody debacie uzgodniono, że radni tematem jednak się zajmą. Z kolei radny Janusz Czwojda chciał nazwał jeden z parków imieniem Bydgoskiego Harcerstwa; specjalnie dla tej inicjatywy zwołano godzinną przerwę w obradach, aby mogła zebrać się komisja i ostatecznie nic z tego niewyszło, bowiem we wniosku radnego pojawiły się błędy uniemożliwiające dalszej procedowanie. Można powiedzieć, zmarnowano dwie godziny!

 

Jak zaczynam szukać przyczyn takiego podejścia do radnych, to dochodzę do wniosku, iż na pewno wpływ na to mają media. Kwestie wokół których pojawiła się niezgoda zostały dość szeroko opisane w lokalnych mediach, natomiast jeżeli chodzi o projekt EMMA i wystąpienie Jasiakiewicza, dziennikarzy już tak nie zainteresowało. Oczywistą rzeczą jest, iż politycy dążą do tego, aby pojawiać się w mediach, stąd też media w pewnym sensie są współwinne, bowiem gdyby nie zwracały uwagi na kłótnie bądź stanowczo potępiały szukających nieuzasadnionej zwady, to politykom żyć u boku niezgody przestałoby się opłacać.

 

Divide et impera (łac. Dziel i rządź!), to jedna z najbardziej znanych rzymskich sentencji. Niektórzy badacze antyku twierdzą, że jest to zapożyczenie z greckiej dywizy przypisywanej Filipowi II Macedońskiemu, który radził siać niezgodę wśród wrogów, aby łatwiej nimi panować. Szukanie tego kto stara się w Bydgoszczy zasiewać niezgodę, to już temat na osobne rozważania.