Środowy alarm bombowy z jednym pociągu skutecznie sparaliżował komunikację kolejową Warszawy z zachodnią Polską. Problem ten dotknął również wielu mieszkańców Kujaw oraz Pomorza, bowiem na kilka godzin stanęły również pociągi z Trójmiasta i Bydgoszczy w kierunku Poznania oraz Wrocławia.
Incydent miał co prawda miejsce w godzinach wieczornych, ale możemy mówić o setkach pokrzywdzonych.
W środę na chwilę przed godziną 19 PKP Intercity poinformowało Policję o alarmie bombowym w pociągu relacji Warszawa – Berlin. Zapadła decyzja o zatrzymaniu go na najbliższej stacji, w celu przeszukania przez pirotechników. Najbliżej znajdowało się akurat Mogilno. Tam ewakuowano pasażerów pociągu oraz okolicznych mieszkańców (tych drugich było około 600). Te osoby musiały cierpliwie czekać, aż policjanci i przedstawiciele innych służb skończą przeczesywanie pociągu. Do swoich domów wrócić mogli dopiero po północy. Raczej nikt sobie tak tego wieczoru w Mogilnie nie wyobrażał.
Pomiędzy Mogilnem i Inowrocławiem zaś w polu stały pociągi innych relacji, które ze względów bezpieczeństwa do stacji w Mogilnie nie mogły się zbliżać, w innych sposób zaś tego miasta nie było jak ominąć. Od połowy czerwca służący głównie komunikacji Trójmiasta i Bydgoszczy z Poznaniem oraz Wrocławiem trakt kolejowy służy również komunikacji Warszawy z Poznaniem i Szczecinem.
PKP Intercity jak przyznaje planowało nawet zorganizowanie dla tych pasażerów komunikacji zastępczej. Okazało się jednak, że z uwagi na sezon wakacyjny nie było jak zorganizować autokarów. Niektórzy podróżni ,,w polu” musieli przeczekać nawet 7 godzin.
Z zaistniałego incydentu warto wyciągnąć wnioski na przyszłość i zastanowić się nad przygotowaniem alternatywnych szlaków. W sytuacji przewidywanych kilkugodzinnych opóźnień, część pociągów można by skierować do Poznania i Szczecina trasą przez Bydgoszcz i Piłę.