Rządowe plany kaskadyzacji polskich rzek przez wiele osób zostały przyjęte z entuzjazmem, pojawiły się jednak również głosy krytyczne organizacji obawiających zniszczenia środowiska naturalnego polskich rzek. W małej batalii przed Komisją Europejską póki co triumfują ci drudzy.
Wynegocjowana jeszcze przez poprzedni rząd unijne programy w ramach perspektywy finansowej UE 2014-2020 (rozliczanej do 2023 roku) nie zakładały zbytnich nakładów na rozwój dróg wodnych w Polsce. W Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko zapisano możliwość sfinansowania inwestycji podnoszących parametry dróg wodnych do III klasy żeglowności. Rząd Prawa i Sprawiedliwości chce dążyć do IV i V klasy, dlatego Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej rozpoczęło negocjację z Brukselą, aby nieco ten zapis zmodyfikować na ,,co najmniej III klasy żeglowności”.
Ekolodzy chwalą się, że podczas posiedzenia Komitetu Monitorującego ten program operacyjny, które miało miejsce 22 maja we Wrocławiu, zakomunikowano odrzucenie przez Komisję Europejskiego tego wniosku, a co za tym idzie miano przyznać im rację.
W praktyce póki co zbyt wiele to jednak nie zmienia, bowiem stan dróg wodnych E40 i E70, które przebiegają przez województwo kujawsko-pomorskie, jest znacznie niższy od granicznej III klasy, stąd też inwestycje w bieżącej perspektywie można realizować przy aktualnych zapisach.
Kluczowa, dla ewentualnego sfinansowania kaskadyzacji polskich rzek ze środków europejskich, będzie natomiast przyszła perspektywa, nad której kształtem negocjacje trwają. Uwzględnienie racji ekologów przy tym postępowaniu może świadczyć, że polskim władzom może nie być łatwo uzyskać fundusze europejskie na IV i V klasę żeglowności. Wówczas będzie trzeba szukać finansowania kaskadyzacji w innych źródłach, nad czym również się myśli. Rozważano nawet współpracę z Chinami w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku.