Maksymowicz: Trzeba zrozumieć warstwę społeczną protestu młodych lekarzy



Szybkie rozwiązanie sporu ministerstwa z lekarzami rezydentami leży w interesie nas wszystkich, bo o ile szpitale z naszego regionu funkcjonują jeszcze w miarę sprawnie, pomimo masowych wypowiedzi umów out-opt przez rezydentów, to nikt nie jest wstanie zagwarantować swoją głową, że tak będzie za tydzień lub za dwa. Prezentujemy obserwacje eksperta Nowej Konfederacji dr Stanisława Maksymowicza, eksperta Nowej Konfederacji i Klubu Jagiellońskiego.

W ubiegłym roku na naszych łamach ukazał się wywiad dr Stanisławem Maksymowiczem, w którym wskazywał na problemy jakie nawarstwiają się w środowisku rezydentów. Było to na długo przed tym jak rezydenci rozpoczęli akcję protestacyjną, wówczas temat prawie w ogóle nie interesował mediów. Dr Maksymowicz na te zagadnienia patrzy z perspektywy socjologa. Wywiad można przeczytać – ,,Komuniści chcieli zrównać lekarzy z robotnikami przez niskie płace”.

 

W swoim najnowszym komentarzu, który został opublikowany na łamach Nowej Konfederacji dr Maksymowicz wskazuje, że kierownictwo Ministerstwa Zdrowia nie ma wizji jak rozwiązać problemy służby zdrowia – Mimo to ministerstwo zdrowia utrzymuje, że protest nie wpłynął na sposób leczenia chorych w Polsce. Oczywiście taka retoryka służy uspokojeniu opinii publicznej. Ale nawet jeśli pacjenci nie odczuli jeszcze konsekwencji protestu, to jego zasięg niewątpliwie odbije się na kolejkach do szpitali i gabinetów lekarzy. A także na budżetach szpitali, na których barkach spoczął narastający problem kadrowy – pisze dr Maksymowicz – Znamienne jest wypowiedziane przez ministra zdanie, że lekarze zawsze pracowali dużo więcej niż wynosił ich etat i polski system służby zdrowia jest oparty na ich gotowości do tego. W tej krótkiej deklaracji kryją się dwa niepokojące założenia. Po pierwsze, że młodzi lekarze będą postępować w ten sam sposób, co wyszkoleni w innym ustroju specjaliści. A po drugie, że właściwie niczego nie trzeba zmieniać. Oba błędne.

 

Wskazuje on również, że w debacie publicznej nikt nie podejmuje aspektu społecznego sporu, który można określić jako ,,konflikt pokoleń” – W końcu strajk rozpoczęli młodzi lekarze, mający przed sobą całą karierę. Ludzie, dla których grupą odniesienia są dofinansowani lekarze zza zachodniej granicy. Dlatego młodzi nie będą szli śladem starszych kolegów, rozdartych między kilka etatów, bez czasu dla rodziny i kontroli nad swoją karierą. Chcą jak przedstawiciele innych zawodów, po prostu pracować, rozwijać się, założyć rodzinę, wziąć kredyt. A nie tylko „służyć”, jak chce tego minister Radziwiłł. I co z tego, że każdy starszy lekarz, z ministrem na czele powie im: ja też pracowałem ponad siły, potem i krwią znacząc swoje mistrzostwo? To są tylko słowa, przeciwstawione zupełnie innym oczekiwaniom i stale istniejącym gdzieś w tle obrazem szczęśliwego lekarza na emigracji. Zrozumienie warstwy społecznej strajku, a nie odgrywanie na siłę starej pieśni o profesjonalizmie medycznym rodem z poprzedniego ustroju, otworzy drogę do dialogu. I jest to niezwykła szansa. Bo mimo wszystko poza polem polityki dzieje się oddolna zmiana. Dziś tysiące młodych lekarzy, nie tylko rezydentów, mówią: chcemy zostać w Polsce, chcemy was leczyć, ale w godnych warunkach zarówno dla nas jak i dla chorych. A to wymaga konkretów, a nie planów na kolejne kilkanaście lat, za które nikt faktycznie nie weźmie odpowiedzialności.