Jeszcze przed Sylwestrem parlament przegłosował zamrożenie cen energii na poziomie z 2018 roku, miała być to gwarancja, że prąd w 2019 roku nie podrożeje. Dzisiaj prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski poinformował, że to nie zadziała i Bydgoszcz, ale także sąsiednie gminy, zapłacą w tym roku za energię elektryczną 77% drożej.
Od kilku lat Bydgoszcz wraz z innymi gminami tworzącymi obszar metropolitalny, tworzyła wspólną grupę zakupową energii co skutkowało niższymi cenami z racji hurtowych zakupów. W grupie zakupowej uczestniczyły też spółki komunalne. W latach poprzednich do przetargu przystępowało kilka firm, które konkurowały ze sobą ceną. W tym roku pojawiła się tylko jedna oferta firmy Enea ze stawą 454,98 zł za MWh, gdy w ubiegłym roku Bydgoska Grupa Zakupowa płaciła 256,75 zł, co daje 77% wzrostu w przypadku wyboru tej oferty.
Jak przyznał prezydent Bydgoszczy raczej na taką stawkę miasto się zgodzi, bo mogło być gorzej, bowiem wiele podobnych grup zakupowych w tym roku nie dostało żadnej oferty i samorządy muszą płacić według stawki rezerwowej, a tak w przypadku obszaru obsługiwanego przez Enea wynosić ma 522 zł.
Co to dla nas oznacza?
Z punktu widzenia odbiorcy indywidualnego prądu nic się nie zmieni, bowiem są to taryfy dla spółek komunalnych i innych instytucji samorządowych jak np. szkoły. Wzrosną jednak koszty funkcjonowania tych instytucji, np. więcej zapłacimy za utrzymanie komunikacji tramwajowej, budżet miasta będzie musiał natomiast o kilkanaście milionów złotych obniżyć inwestycje.
Prezydent list z prośbą o interwencje skierował do ministra Łukasza Schreibera. Jak wyjaśnił, tylko on z posłów PiS-u odpowiada jeszcze na pisma wypływające z ratusza.