ACTA 2 – tak internauci nazwali skrótowo projekt dyrektywy o prawach autorskich i jednolitym rynku cyfrowym. We wrześniu kontrowersyjne zapisy przyjął Parlament Europejski, teraz ważą się losy tej dyrektywy przed Radą Europy (reprezentacją rządów państw członkowskich UE). Jak wynika z przecieków, próbuje się szukać kompromisów, aby próbować zadowolić również krytyków ACTA 2.
Kontrowersje budzą głównie dwa artykuły – 11 i 13. Pierwszy ma na celu ochronę twórców (kompozytorów, dziennikarzy, pisarzy itp.), którzy zdaniem większości europosłów nie są wynagradzani za wykorzystywanie ich dzieł na dużych platformach – np. YouTube. Artykuł 13 zakłada natomiast prawną odpowiedzialność właścicieli platform, którzy będą zobowiązani do wprowadzenia algorytmów, należycie chroniące twórców.
Wielu polskich internautów obawia się, że skutkować będzie to wprowadzeniem cenzury, bowiem platformy będą bardziej skłonne do blokowania treści, aby nie narazić się na konsekwencje. Od kilku tygodni swoich użytkowników na skutki takich regulacji uczula Google, właściciel YouTube, prowadząc chociażby akcje – #SaveYouInternet Google poinformował również swoich użytkowników, iż 22 stycznia dojdzie do zmian w warunkach korzystania z usług. Najprawdopodobniej nie jest przypadkiem to, iż taka zapowiedź pojawia się w okresie kluczowych dyskusji wokół ACTA 2.
Europoseł Michał Boni, który we wrześniu głosował za dyrektywą, na Twitterze wyszedł z propozycją, aby artykuł 13 całkowicie usunąć, skoro tak trudne jest znalezienie kompromisowego jego brzmienia. Jakie będą owoce narad Rady Europy dowiemy się być może już za kilka godzin. Ostateczna treść dyrektywy będzie musiała być przegłosowana jeszcze raz przez Parlament Europejski, co przewiduje się, że nastąpi na przełomie marca i kwietnia. Będzie to już okres widocznej kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego.