Prymas Polski poświęcił nowy ołtarz w Katedrze Bydgoskiej



Fot: Paweł Zielke

W sobotę odbyły się uroczystości odpustowej w bydgoskiej Katedrze, w wigilie święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Ołtarz katedralny zdobi natomiast wizerunek Matki Boskiej Pięknej Miłości, patronki Diecezji Bydgoskiej, który niedawno przeszedł prace konserwatorskie. Mszy odpustowej przewodniczył prymas abp. Wojciech Polak.

Tegoroczny odpust był niezwykły z uwagi na konsekrację ołtarza – za nami bowiem kilkunastomiesieczne prace remontowe w Katedrze, w ramach których również ołtarz przeszedł dość daleko zakrojone prace konserwatorskie.

 

– Poświęcenie ołtarza jest niewątpliwie szczególnym wydarzeniem w życiu każdej świątyni. Poświęcenie katedralnego ołtarza ma jednak – przyznajmy – wyjątkowe znaczenie – mówił w homilii abp. Wojciech Polak – Katedra przecież to mater et caput omnium ecclesiarum diecezji, a więc matka i głowa wszystkich diecezjalnych świątyń. Jest więc ona dla całego Kościoła Bydgoskiego znakiem i zwornikiem jedności oraz w pewnym sensie źródłem, z którego płyną zdroje łask.

 

W kazaniu prymas mówił:

Poświęcamy Bogu ten ołtarz w wigilię święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Dzisiaj – jak mówił kiedyś właśnie w święto Jej narodzenia papież Franciszek – możemy spoglądać na Maryję, niepozorną, świętą, bez grzechu, czystą, wybraną, by być Matką Boga. Możemy na Nią wszyscy tutaj spoglądać. Możemy na Nią patrzeć tak, jak patrzył na Nią św. Józef, o którym przypomniała nam dziś Mateuszowa Ewangelia. Przypomniała nam cały dramat, który przeżywał i całą nadzieję, którą niósł w swoim zranionym sercu. On – powie o św. Józefie papież Franciszek – człowiek niezwykłej wrażliwości i delikatności, z jaką zamierza w tajemnicy opuścić Maryję, tak by Jej nie skrzywdzić. Przygotowuje wszystko, aby odejść i to tak, aby ludzie mogli mówić: Cóż to za zły człowiek, porzuca dziewczynę w ciąży. Brał na siebie winę – tłumaczy jeszcze papież – ponieważ jest sprawiedliwy, jest człowiekiem sprawiedliwości. Ale św. Józef jest też człowiekiem, który pod wpływem spotkania z tajemnicą Boga potrafi zmieniać swoje własne decyzje. Tak, miał do nich prawo. Nie ubóstwia ich jednak ani nie absolutyzuje swojego myślenia i postanowień. Nie trzyma się ich kurczowo. Nie obstaje za wszelką cenę przy swoim. Potrafi więc zrezygnować ze swojego wczorajszego wyobrażenia o Bogu i Jego woli, z którym jeszcze przed chwilą kładł się spać. Jest człowiekiem zawierzenia. Jest człowiekiem zaufania. Jest człowiekiem otwartym. Nie zaaresztował Boga we własnych myślach i postanowieniach. Nie uczynił bożka z własnych myśli, nie ubóstwiał swoich racji. On rzeczywiście dał się poprowadzić Bogu. Jakże ostatecznie bliski, jakże wewnętrznie podobny jest więc do Tej, która całe swoje życie oparła na oddaniu siebie Bogu i na realizacji Jego woli. Papież Franciszek zauważył kiedyś, że w ten sposób to pierwsze tak, które Maryja wypowiedziała Bogu w Nazarecie, było przecież tylko pierwszym z wielu „tak” wypowiadanych w Jej sercu w chwilach radosnych, jak i tych bolesnych, wielu „tak”, których kulminacją było owo „tak” pod krzyżem. Będąc więc dziś tutaj przed Nią, przed naszą Panią Pięknej Miłości, uczmy się od Niej postawy wierności Bogu. Bądźmy Mu wierni. To jest ostatecznie i nasza droga – powie nam papież – zawsze z Bogiem, także w naszych słabościach, także w naszych grzechach. Nigdy nie wybierajmy drogi prowizorycznej. Nie szukajmy łatwych rozwiązań czy drogi na skróty. To nas zabija – przypomni nam i przestrzeże nas wprost papież – pamiętajmy, że wiara jest wiernością ostateczną, jak wiara Maryi. Wiara jest wiernością ostateczną, jak wiara Józefa. Tak, wiara jest wiernością ostateczną.