W środę bydgoscy radni zaskarżyli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody w sprawie ustanowienia składów komisji stałych. Do czasu rozstrzygnięcia tego sporu prawnego będzie obowiązywać podział, według którego wszyscy radni są członkami wszystkich komisji. Z punktu widzenia praktycznego jest to mało efektywna sytuacja i dość problematyczna dla radnych.
– Pachnie to szalonym okresem niepewności – powiedział w trakcie sesji Rady Miasta mecenas Zbigniew Cichocki.
O powstałej sytuacji piszemy więcej – Bałagan w Radzie Miasta Bydgoszczy
Rada Miasta przyjęła w środę stanowisko (przy sprzeciwie radnych klubu PiS), iż wojewoda błędnie zinterpretował przepisy artykułu 21 ustawy o samorządzie gminnym, iż Rada Miasta nie ma prawa ograniczyć radnym możliwości zasiadania w maksymalnie czterech komisjach.
Mecenas Cichocki uprzedził jednak radnych, że dzisiaj na rozpatrzenie sprawy przez WSA czeka się 5-6 miesięcy. Od wyroku WSA przegrana strona będzie mogła się odwołać do Naczelnego Sądu Apelacyjnego w Warszawie, gdzie na sprawę czeka się kolejne 16-17 miesięcy. Na prawomocny wyrok poczekamy zatem jakieś 2 lata. A do tego czasu musimy się liczyć z sytuacją niepewności, o której wspomniał Cichocki.
Co z komisjami rewizyjną oraz skarg?
Wojewoda unieważnił uchwałę powołującą składy wszystkich komisji poza komisjami rewizyjną oraz komisją wniosków, skarg i petycji. Nie ma na dzisiaj jednoznacznej odpowiedzi czy unieważnienie tej uchwały dotyka również składów obu wspomnianych komisji. Oznacza to, że dzisiaj nie możemy jednoznacznie powiedzieć jacy dokładnie radni w niej zasiadają. Co może nieco skomplikować prace bydgoskiego samorządu.