Dzisiaj w całej Polsce odbyły się pod Urzędami Wojewódzkimi manifestacje zorganizowane przez NSZZ Solidarność. Były one sprzeciwem wobec polityki rządu, który dał podwyżki niektórym grupom społecznym jak np. policjantom, ale do dzisiaj zwodzi chociażby pracowników Urzędów Wojewódzkich czy podległych administracji rządowej instytucji.
– Ta manifestacja ma pokazać rządowi, że nie ma zgody na podział pracowników i związkowców na lepszych i gorszych. Nie ma zgody na to, aby jedne grupy zawodowe dostawały podwyżki wynagrodzeń, a pozostałe mają się cieszyć z tego, że jest wzrost gospodarzy i uściskiem dłoni prezesa czy dyrektora – mówił pod Kujawsko-Pomorskim Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy przewodniczący Regionu Bydgoskiego NSZZ Solidarność Leszek Walczak – Solidarność to jest jeden związek i pamięta o wszystkich, nie tylko jednej grupie zawodowej.
Walczak zapowiada, że jeżeli rząd nie usiądzie do rozmów to zostaną w całym kraju podjęte bardziej radykalne kroki – Kolejnym krokiem, jeżeli rząd nie podejmie do rozmów dotyczących wszystkich branż, 10 kwietnia Sztab Protestacyjno-Strajkowy Komisji Krajowej podejmie bardziej radykalne kroki, o których będziemy państwa informować. Bądźmy razem. Solidarni!
W Bydgoszczy protestowało kilkuset przedstawiciele około 80 różnych branż. Byli m.in. pracownicy Urzędu Miar, a także obsada cywilna sądów z terenu całego województwa.
– Pamiętacie? Ministrowi nie starczało od pierwszego do pierwszego, ale nam musi wystarczyć, choć na poziomie uposażenia pracownika niewykwalifikowanego, albo i gorzej, bo widzą nas tylko do pracy – mówiła Lucyna Rydz reprezentująca pracowników Urzędu Wojewódzkiego – W 2006 roku minimalne wynagrodzenie stanowiło 50% naszej kwoty bazowej, a w 2019 roku minimalne wynagrodzenie jest wyższe o 20% od naszej kwoty bazowej o 20%.
Do protestujących wyszedł wicewojewoda Józef Ramlau, który zadeklarował, że złożone postulaty, jeszcze dzisiaj zostaną wysłane do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.